Quantcast
Channel: Qchenne-Inspiracje! Odchudzanie, dietoterapia, leczenie dietą
Viewing all 175 articles
Browse latest View live

Zespół nieszczelnego jelita. Co to za schorzenie? Jakie może mieć następstwa? Jak sobie pomóc?

$
0
0

Przewód pokarmowy to fascynująca materia. Zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje ze zjadanym przez Was posiłkiem? Jaką pokonuje drogę? Jak to się dzieje, że odżywia Wasze włosy, skórę, dodaje energii? Że jeden pokarm Wam służy, a po innym boli Was głowa i macie wzdęcia?
Jeśli Was to ciekawi, chętnie kiedyś o tym opowiem ;).
Dziś chciałabym skupić się na jelicie cienkim. Nie będę opisywała, gdzie trawione są białka, gdzie tłuszcze, a gdzie węglowodany i co się z nimi dzieje zanim w końcu trafią do jelita cienkiego. O tym napiszę przy innej okazji. Dziś nie to jest najważniejsze. Dziś pomówimy o najważniejszej funkcji jelita cienkiego, a mianowicie o wchłanianiu wartości odżywczych z pokarmu. To one sprawiają że nasz organizm jest silny i zdrowy, czyli dobrze odżywiony.
Wartości odżywcze z jelita cienkiego trafiają albo do naczyń krwionośnych, albo do naczyń limfatycznych, a dzieje się to za sprawą kosmków jelitowych znajdujących się na błonie śluzowej jelita cienkiego. Kosmki jelitowe to takie maleńkie rureczki które mają za zadanie przepuszczać tylko to co trzeba.

Pomówmy bardziej obrazowo

Wyobraźcie sobie gęste metalowe sitko, takie zwykłe kuchenne. Wszyscy wiemy co się stanie jak wlejemy do niego sok lub wodę. Jak nasypiemy mąki i zaczniemy potrząsać, cała substancja także przeleci na drugą stronę. A teraz zróbmy to samo z przecierem pomidorowym zawierającym pestki. Przez sitko przeleci płynna część, to oczywiste. Jednak miąższ i pestki zostaną.
To sitko to nasze jelito. Przepuszcza tylko to co trzeba, chroniąc nas przed substancjami dla nas szkodliwymi. Jeśli w sitku byłaby dziura niektóre pestki przedostałyby się.
Co się zatem stanie jeśli w naszym jelicie będą małe dziurki czyli niektóre kosmki jelitowe zostaną uszkodzone? Produkty przemiany materii, cząsteczki pokarmu, bakterie czy toksyny przedostaną się do krwi i zostaną rozpoznane jako wrogie. A jeśli coś jest rozpoznane jako wrogie, uruchamiana jest cała machina, czyli układ immunologiczny stoi na baczność.
Na tym właśnie polega zespół nieszczelnego jelita nazywany także zespołem cieknącego lub dziurawego jelita. Przedostanie się do krwi substancji której nie powinno tam być uruchamia całą immunologiczną lawinę. Może prowadzić do powstania nietolerancji pokarmowej lub szeregu objawów o których napiszę za chwilę.
Wiedzy na temat zespołu nieszczelnego jelita nie znajdziecie w książkach medycyny konwencjonalnej. Nie jest to schorzenie które diagnozowane jest za pomocą powszechnie znanych i dostępnych badań.
Lekarze podchodzą do niego tak samo jak do nietolerancji pokarmowych czyli po macoszemu.
O tym schorzeniu szeroko rozmawia jednak środowisko związane z autyzmem, medycyną holistyczną, niekonwencjonalną i osoby (lekarze i dietetycy) mające pod swoją opieką osoby z nietolerancjami pokarmowymi.
Pisząc ten artykuł opieram się na dwuletnim doświadczeniu z moimi podopiecznymi oraz dziesiątkach rozmów z lekarzami z którymi współpracuję.

Co uszkadza kosmki jelitowe?

Nieszczelność jelit to plaga tych czasów. Niestety sami jesteśmy sobie winni. Chcemy szybko, łatwo, bez zaangażowania. A droga na skróty zawsze odbije się czkawką. Prędzej czy później.
Jemy żywność nafaszerowaną konserwantami, barwnikami, chemicznymi dodatkami przedłużającymi trwałość, zapobiegającymi rozwojowi grzybów, bakterii etc. Do tego słodko bo wtedy smacznie i przyjemnie. Co nie weźmiesz do ręki zawiera cukier. Mniej lub więcej. Jeśli jesz żywność gotową szybko stracisz nad tym kontrolę, bo cukier uzależnia. Uzależniające właściwości cukru to jedno, ale spustoszenie jakie sieje w organizmie to drugie.
Cukier zmienia nam florę bakteryjną w jelitach bo tzw. złe bakterie kochają słodkie. A odżywione rosną w siłę. Zamiast żyć w mniejszości, zaczynają dominować. Jeśli do tego dołożymy dietę ubogobłonnikową (błonnik stanowi podłoże do rozwoju bakterii acidofilnych) flora bakteryjna zaczyna ewoluować w złą stronę. Drożdżak Candida Albicans jest najczęstszą przyczyną uszkodzenia błony śluzowej a co za tym idzie, kosmków jelitowych jelita cienkiego. 
Dołóżmy do tego chemiczne dodatki do żywności, toksyny, chlor i fluor w wodzie, stres, przemęczenie, małą ilość snu, antybiotyki, NLPZ czyli niesteroidowe leki przeciwzapalne i nasz organizm przestaje się bronić. To wszystko uszkadza kosmki jelitowe ponieważ sprzyja stanom zapalnym.

Objawy 

Dyskusja o nieszczelnym jelicie rozgorzała ostatnio w komentarzach. Wtedy pisałam o moczu zabarwionym na różowo po zjedzenie buraków lub wypiciu buraczanego soku który ma świadczyć o nieszczelnym jelicie. Jedna z czytelniczek zarzuciła mi wtedy pisanie bzdur. Każdy oczywiście może mieć swoje zdanie i ja to szanuję. Pisząc jednak o tym opieram się na mojej pracy z moimi podopiecznymi, nie na gwiazdach czy północnym wietrze.
Nieszczelne jelito daje szereg objawów ze strony przewodu pokarmowego. To choroba objawowa nie dająca się jednoznacznie zdiagnozować w badaniach. Test z sokiem burakowym w zestawieniu z nowoczesną diagnostyką to metoda jak z epoki kamienia łupanego, ale w mojej pracy się sprawdza. 
Osobom robiącym test z sokiem buraczanym mającym różowy mocz zawsze zalecam wykonanie testu na nietolerancje pokarmowe. Wyniki testu w 90% wskazywały nietolerancje i są to nietolerancje na składniki które przedostają się do krwi i uruchomiają reakcję immunologiczną. Odstawiamy alergeny oraz stosujemy dietę o której napiszę poniżej. Po 2 miesiącach sok buraczany nie barwi już moczu. Takie są fakty. Można się z tych buraków śmiać ale w mojej pracy ta metoda się sprawdza. 

Jakie objawy daje nieszczelne jelito?
 Z uwagi na odpowiedź immunologiczną są to:
* bóle głowy,
* bóle stawów,
* przewlekłe zmęczenie, apatia, zniechęcenie,
* wzdęcia, gazy,
* bóle brzucha,
* trądzik, atopowe zapalenie skóry, pokrzywka, różnego typu wysypki,
* biegunki, zaparcia,

Występowanie powyższych objawów mało kto wieże z chorobą jelit. Zwalamy to na przemęczenie, stres, zapracowanie czyli na tzw. dzisiejsze czasy, a już Hipokrates mawiał że wszystkie choroby mają swoje źródło w jelitach.

Dieta

6 tygodni to minimalny czas jaki kosmki jelitowe potrzebują na odbudowanie. To czy stanie się to w 6 tygodni, 6 miesięcy czy nie stanie się wcale, zależy od stopnia ich uszkodzenia. Kluczowe jest szybkie rozpoznanie problemu i odstawienie produktów które wywołują reakcję immunologiczną.
Testy na nietolerancje pokarmowe to podstawa. Lekarze wciąż trywializują znaczenie nietolerancji pokarmowych ale interes koncernów farmaceutycznych jest odpowiedzią na wątpliwość z tym związane. Lekarstwa na ból głowy, ból stawów, witaminy na wzmocnienie w stanach przewlekłego zmęczenia czy maści na kłopoty skórne to ogromny biznes. Dlaczego się tego pozbawiać zalecając pacjentowi zmianę diety?
Kolejną kwestią jest samo nastawienie pacjenta. Wielu wcale nie chce żadnych zmian. Oczekują od lekarza konkretnych recept na załagodzenie dolegliwości.

Odstawiamy:
* alergeny,
* alkohol,
* kawę,
* cukier,
* napoje gazowane,  
* mocną herbatę,
* pokarmy wzdymające,
* pokarmy ostre, pikantne, drażniące,
* owoce drobnopestkowe (wyjątkiem są przetarte przez sito i pozbawione małych pestek)
* nie jemy nic gotowego o niewiadomym pochodzeniu, 

Co wprowadzamy do diety:
* masło ghee - TU dowiecie się dlaczego oraz olej kokosowy, 
* tzw. glutka z siemienia lnianego (czubatą łyżeczkę mielonego siemienia lnianego zalewamy połową szklanki gorącej, ale nie wrzącej wody. Mieszamy aż powstanie gęsty kisiel. Pijemy na czczo.)
* produkty bogate w probiotyki tj. kefir, jogurt, kiszona kapusta, kiszone ogórki,
* pieczywo na zakwasie,
* zmniejszające stężenie pochodnych prozapalnych kwasy tłuszczowe z rodziny Omega3,
* potrawy delikatne tj. zupy, owocowe musy, owocowe drobno pocięte sałatki,
* gotujemy samodzielnie, na świeżo, 

Suplementacja:
* probiotyki - odbudowują florę bakteryjną jelit, wspomagają regenerację błony śluzowej,
* kwercetyna - flawonoid działający przeciwzapalnie i przeciwalergicznie,
* L-Glutamina - wzmacnia układ odpornościowy, przyspiesza regenerację 
* korzeń lukrecji - wspomaga regenerację, 


Sesja egzaminacyjna, a może pracowity czas związany z kluczowym projektem w pracy jak zwykle "na wczoraj"? Jesteś zmęczona, zestresowana i czujesz, że z każdym dniem masz mniej energii. Sprawdź, jakie wprowadzić zmiany, aby bezboleśnie przetrwać ten czas !

$
0
0


Sesja egzaminacyjna, szkolne sprawdziany czy kluczowe projekty w pracy "na wczoraj" to sytuacje, którym towarzyszy stres, zmęczenie, podenerwowanie i uczucie silnej presji. Dziś podpowiem, co zrobić, aby przetrwać ten czas w miarę bezboleśnie i nie zwariować.

Kwestia pierwsza - wahania poziomu cukru we krwi. Tego unikaj jak ognia, ponieważ skutkują uczuciem zmęczenia, senności, problemów z koncentracją i podenerwowaniem. W czasie, kiedy intensywnie pracujesz głową, nie możesz być jak sinusoida, masz być jak linia prosta.   
Aby poziom cukru utrzymywał się na stałym poziomie, musisz jeść regularnie. Regularnie nie oznacza o stałych porach. Oznacza - w regularnych odstępach czasu. Czas liczysz od pierwszego posiłku po wstaniu, czyli od śniadania, które powinnaś zjeść 30 minut od pobudki. Odstęp między kolejnymi posiłkami powinien wynosić 3 godziny.
Pamiętaj! Jesz wtedy, kiedy funkcjonujesz więc, jeśli uczysz się lub pracujesz do późna w nocy i Twój dzień pracy poszerza się o kolejne godziny, także i Twój jadłospis powiększa się o kolejny posiłek.
 
Kwestia druga - jedzenie! Podczas sesji egzaminacyjnej zapominasz o diecie redukcyjnej. Intensywna nauka i odchudzanie nie idą w parze. Pracujący na najwyższych obrotach mózg potrzebuje paliwa, a jedynym paliwem dla mózgu i centralnego układu nerwowego jest glukoza. Żadne białkowo - tłuszczowe śniadania czy sałatki na kolację. To nie ten czas. Każdy posiłek musi zawierać porcję węglowodanów, ale węglowodanów pełnoziarnistych bogatych w magnez, witaminy z grupy B, cynk i błonnik. Jeśli na śniadanie jesz omlet, dodaj pełnoziarniste pieczywo. Jeśli na drugie śniadanie pijesz koktajl, dodaj czubatą łyżkę ugotowanej kaszy (jaglana, gryczana niepalona, komosa ryżowa), a jeśli gustujesz w owocowych sałatkach dosyp ugotowanego pełnoziarnistego ryżu lub kopiastą łyżkę otrębów. Obiad osoby uczącej się, czyli intensywnie pracującej głową, powinien składać się i z białka, i z warzyw, i z węglowodanów w proporcjach 1/4 białko, 1/4 węglowodany, 2/4 warzywa. To zapewnia zastrzyk glukozy, białka oraz witamin i minerałów. Jeśli na kolację najbardziej odpowiada Ci sałatka, posyp ją grzankami z pełnoziarnistego pieczywa lub kilkoma rurkami pełnoziarnistego makaronu penne.
Panicznie boisz się węglowodanów? Niepotrzebnie. Węglowodany są niezbędne do prawidłowego metabolizmu tłuszczów. Mówi się że tłuszcz spala się w ogniu węglowodanów i to jest szczera prawda. Zawarty w nich błonnik zwiększa wydzielanie żółci, a ta jest potrzebna do trawienia tłuszczy.
Oczywiście pod warunkiem że wybierzesz węglowodany pełnoziarniste. Wszelkie białe buły odpadają. Nieoczyszczone ziarno razem z łuską i zarodkiem to samo zdrowie.To w łusce znajduje się błonnik pokarmowy i witaminy z grupy B. W zarodku natomiast witamina E, cynk, żelazo i mangan czyli wszystko abyś dobrze trawiła, sprawnie myślała (witaminy z grupy B działają kojąco na układ nerwowy) i miała zdrową skórę. 

Kwestia trzecia - magnez, który jest niezbędny do prawidłowej pracy układu nerwowego. Uspokaja, koi, usprawnia pracę mózgu oraz poprawia pamięć i koncentrację. Jeśli czeka Cię intensywna praca głową bez magnezu nie dasz rady. Jedz orzechy, migdały, pestki (słonecznika, dyni) oraz kakao (także czekoladę). Jeśli masz duże niedobory spowodowane niewłaściwą dietą, zmianę odżywiania musisz wspomóc suplementacją. Kup magnez, który występuje razem z witaminą B6. To zapewnia lepsze przyswajanie.
Jeśli chodzi o kakao (i produkowaną z niego czekoladę), to oprócz magnezu i witaminy B6 zawiera także tryptofan, który jest prekursorem serotoniny, czyli hormonu szczęścia oraz silnie pobudzającą teobrominę.

Kwestia czwarta - witalność. Musisz jeść produkty bogate w witaminy, minerały, przeciwutleniacze i sole mineralne. Jedz dużo owoców, warzyw oraz pij soki. 

Kwestia piąta - ruch! Wiem, wiem, powiesz, że szkoda czasu, bo tyle nauki, ale ruch w czasie intensywnej pracy mózgu jest niezmiernie ważny. Ruch rozładowuje stres, poprawia nastrój oraz pobudza mózg do wydzielania endorfin odpowiedzialnych za doskonałe samopoczucie. Ponadto uspokaja i co ważne, pozwala oderwać się i skupić uwagę na czymś innym. Wystarczy 30 minutowy spacer, aby "odświeżyć głowę". 

Kwestia szósta - suplementacja.Polecam tabletki z żeń - szeniem oraz witaminę D3. Żeń - szeń poprawia pamięć i koncentrację. Jeśli masz niedobory witaminy D3 (a w naszej szerokości geograficznej ma je 90% ludzi), to przy wzmożonej pracy mózgu będziesz je odczuwać. Będziesz senna, zmęczona, apatyczna.

Kwestia siódma - yerba mate czyli naturalne pobudzenie! 
Jeśli chodzi o działanie to yerba mate można przyrównać do kawy i mocnej herbaty.
Zawiera kofeinę, teofilinę i teobrominę które czynią ją napojem rewitalizującym, psychostymulującym, usuwającym zmęczenie i znużenie. Kawa oprócz genialnego smaku i aromatu, który kocham, ma jednak tę wadę, że wypłukuje magnez, który w czasie intensywnej pracy mózgu jest nam przecież potrzebny. Yerba mało tego, że magnezu nie wypłukuje, to dodatkowo oprócz tego, że sama go zawiera, ma także spore pokłady witaminy B6, dzięki której magnez ten lepiej się przyswaja. Dodatkowo liście ostrokrzewu paragwajskiego, z których robi się yerbę, to bogactwo działających przeciwnowotworowo flawonoidów, karotenoidów i chlorofilu. To sprawia, że napar ma działanie przeciwzapalne, przeciwgrzybicze i przeciwutleniające. Dzięki dużej zawartości potasu działa moczopędnie, co oczyszcza nerki i działa detoksykująco.
Połączenie magnezu i witaminy B6 sprawia, że napar świetnie działa na układ nerwowy. Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że yerba jest lekiem na depresję;).

Kwestia ósma - plan! Ja jestem z tych planujących i wiecie o tym doskonale, bo pisałam o tym nie raz. Podczas studiów i pracy na etacie, gdzie wielokrotnie były sprawy na wczoraj, bez kartki i dobrego planu byłoby ciężko.  Także teraz kiedy sama jestem sobie szefem, planowanie pracy to podstawa.
Ucząc się do egzaminów na studiach zawsze rozplanowywałam pracę biorąc pod uwagę ilość materiału do nauczenia i czas, jaki mogę na to przeznaczyć. Dzięki temu doskonale wiedziałam, czy w danym dniu mogę mieć już fajrant, czy jeszcze muszę posiedzieć.  Polecam Wam tę metodę.


Delikatna, aromatyczna, pieczona polędwiczka wieprzowa w sam raz na każdą uroczystą okazję!

$
0
0



Danie, które chcę Wam dziś zaproponować, sprawdzi się na każdą uroczystą okazję. Nie powstydzicie się go nawet przed najbardziej wymagającym gościem. To, że zdradzam Wam ten przepis akurat teraz, nie jest przypadkowe. Zbliżają się walentynki i być może któryś z czytających mnie panów zechce kulinarnie zaskoczyć wybrankę swojego serca. To danie świetnie się do tego nadaje.
Panowie, jeśli macie w planach taką niespodziankę, nie wahajcie się! Mężczyzna przy kuchni rozmiękczy serce każdej kobiety! Macie tydzień, aby przetestować ten przepis i 14 lutego już bez stresu wykonać dla swojej wybranki.

Polędwiczka wieprzowa jest dość wymagającym mięsem. Łatwo zrobić z niej dętkę od roweru lub twardą zelówkę. Kluczem do smacznej polędwiczki jest czas marynowania oraz sposób obróbki. Te dwie rzeczy zapewnią jej smak, aromat i delikatność. Osobiście lubię polędwiczkę różową w środku. Nie krwistą!
Z wieprzowiny nie może lecieć krew! Moją polędwiczkę piekę godzinę w temperaturze zaledwie 80 stopni Celsjusza. Lubię ten przepis, bo marynata to nic wielkiego, a polędwiczka spokojnie leżakuje w piekarniku, podczas gdy ja mogę zająć się czymś innym, np. dekoracją stołu. Jeśli Wy nie lubicie różowego mięsa, wystarczy jak potrzymacie je 10 minut dłużej w piekarniku.
Polecam do wypróbowania.


Kaloryczność:
100 gramów polędwiczki ma ok. 120 kcal 
Jeden plaster o wadze ok. 15 gramów ma ok. 18 kcal


Składniki na kolację dla 2 osób:
Składniki i przygotowanie polędwiczki:
* jedna polędwiczka wieprzowa  
* 5 łyżek drobniutko posiekanej natki pietruszki
* 2 ząbki czosnku
* sól 
* łyżka oleju rzepakowego do smażenia  

1. Natkę pietruszki i czosnek blendujemy w blenderze na pastę. Ja często robię większą ilość, którą później suszę w suszarce do ziół i mam na kilka razy. Powstaje taka domowa przyprawa.  



1. Polędwiczkę oczyszczamy z błonek, nacieramy solą i natką pietruszki z czosnkiem. Wstawiamy do lodówki na 12 godzin.
2. Piekarnik nagrzewamy do 80 stopni, bez termoobiegu. 
3. Zamarynowaną polędwiczkę obsmażamy po 2 minuty z każdej strony. Zdejmujemy z ognia, zawijamy w folię aluminiową błyszczącą stroną do środka. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy 60 minut.  



Składniki i przygotowanie kaszotto:
* 100 gramów kaszy jęczmiennej perłowej
* pół czerwonej cebuli
* 100 gramów bakłażana 
* 150 ml wody 
* szklanka białego półwytrawnego wina
* 2 łyżki drobno posiekanej świeżej natki pietruszki
* łyżka klarowanego masła 
* sól

1. Na klarowanym maśle szklimy pokrojoną w kosteczkę cebulę i bakłażana. Dodajemy kaszę, solimy, szklimy 1-2 minuty po czym zalewamy winem i gotujemy, aż wino całkowicie wyparuje. Często mieszamy.
2. Wlewamy wodę, gotujemy, aż kasza zmięknie. W razie potrzeby dolewamy wody.
3. Gotowe kaszotto mieszamy ze świeżą natką pietruszki. 


Jabłecznik na kruchym cieście pâte sablée!

$
0
0




Kruche ciasto to klasyk, ale nie wiem czy wiecie, że ma bardzo wiele odmian. O finalnym smaku i konsystencji, decyduje sposób, w jaki połączymy kluczowe dla niego składniki. W standardzie mąkę siekamy z masłem, a później dodajemy żółtka i zagniatamy ciasto. Ten sposób zna chyba każdy i mogłoby się wydawać, co tam, wrzucamy wszystko do miski, ciach i zagniatamy. Nie, nie. Pieczenie to matematyka i tu szczegóły decydują o całości. Dziś chcę Wam zaproponować jabłecznik na kruchym cieście pâte sablée.
Pâte sablée to najbardziej kruche z kruchych ciast, a sekretem tej kruchości i delikatności jest utarcie masła z cukrem na kremową masę. Ucieramy długo, masa ma być prawie biała, o jednolitej konsystencji. Gotową kremową masę dokładnie łączymy z żółtkami, a na koniec zagniatamy z przesianą mąką.
No i kwestia bardzo ważna, a mianowicie schłodzenie ciasta. Ciasto pâte sablée chłodzimy minimum 2 godziny. Ja chłodzę 3 godziny i tyle z powodzeniem wystarcza.
Zachęcam Was do wypróbowania. Ja po spróbowaniu pâte sablée jeśli chodzi o szarlotkę, nie wrócę już do klasycznego kruchego ciasta.

Kaloryczność:
Porcja ciasta o wadze ok. 110 gramów ma ok. 250 kcal   



Składniki na kruche ciasto pâte sablée:
*200 gramów miękkiego masła
* 100 gramów brązowego cukru
* 2 żółtka 
* 300 gramów mąki pszennej tortowej

Dodatkowo:
* 6 jabłek
* 3 łyżki ksylitolu
* łyżka cynamonu  

1. Masło ucieramy z cukrem na jednolitą, kremową, prawie białą masę. Ucieramy długo, ok. 3-4 minut. Po tym czasie dodajmy żółtka i miksujemy około minutę. 
2. Do masy powolutku dosypujemy przesianą mąkę i zagniatamy kruche ciasto. Ja używam robota planetarnego więc ciasto zagniata się samo. 


3. Zagniecione ciasto formujmy w kulkę, zawijamy w folię spożywczą i odkładamy do lodówki na 3 godziny. 


4. Schłodzone ciasto rozwałkowujemy na grubość ok. jednego centymetra. Wykładamy formę do pieczenia zostawiając trochę ciasta do dekoracji góry. Spód zapiekamy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 10 minut. 
5. Jabłka ścieramy na grubej tarce. Mieszamy z ksylitolem i cynamonem. Nakładamy na zapieczone ciasto. Górę dekorujemy pozostałym ciastem w dowolny sposób. Wstawiamy do piekarnika na 40 minut.  


Infekcje wirusowe u dzieci! Jak je zwalczyć szybko i skutecznie?

$
0
0


Poczekalnie w przychodniach od rana do wieczora pełne są chorych dzieci. Pediatrzy przyjeżdżający odpłatnie na wizyty domowe także są rozrywani. Wiem, bo mam znajomego lekarza i w przychodni i mającego prywatną praktykę. Ilość chorych dzieci jest obecnie bardzo duża. Panuje wirus objawiający się wysoką gorączką, ogromnym katarem i kaszlem. W zasadzie przeziębieniowy klasyk, ale zbierający aktualnie ogromne żniwo, także wśród dzieci moich znajomych.
Sprzyja mu panująca na zewnątrz aura. Mamy raz wiosnę, raz zimę, raz jesień. Taka huśtawka zazwyczaj nie przynosi nic dobrego. Postanowiłam o tym napisać, ponieważ wirus dopadł i nasz dom, a w zasadzie moją córkę, która przywiozła go z obozu sportowego. Chcę o tym napisać ponieważ wiem, że leczenie tego wirusa jest długotrwałe, a my zwalczyłyśmy go w 4 dni. Aktualnie został tylko lekki kaszel i resztka kataru. Córka choruje od niedzieli wieczorem. Od wczoraj nie ma już gorączki a wiem, że w czasie tego wirusa gorączka potrafi utrzymywać się powyżej 5 dni. Chciałabym podzielić się z innymi rodzicami moimi sposobami na dziecięce infekcje.
Pamiętajcie, że wirusów nie leczy się antybiotykami. Antybiotykami leczy się infekcje bakteryjne.
Każda antybiotykoterapia resetuje odporność Waszego dziecka, dlatego każdy antybiotyk powinien być przepisany i podany bardzo świadomie i przy ewidentnych wskazaniach.

Działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe! 

Kluczową kwestią w przypadku dziecięcej infekcji jest działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe.
Ja dwa razy dziennie podaję odstaną wodę z miodem. Łyżeczka miodu na ćwierć szklanki wody. Raz rano (odstana przez noc) i raz około godziny 17-tej.
Miód a to naturalny antybiotyk i aż żal patrzeć jak zapomniany i zrównany z cukrem bo słodki. NIE! Miód nie jest substancją słodzącą. To naturalny lek. Pszczoła podczas zbierania nektaru częściowo go połyka i ten nasycany jest enzymami pochodzącymi z gruczołów gardzielowych tych pszczół.
Te enzymy to działające bakteriobójczo i bakteriostatycznie apidycyna i inhibina(nadtlenek wodoru) oraz lizozym, czyli białko kationowe rozkładające peptydoglikan ścian komórkowych bakterii. Działanie lizozymu polega na rozrywaniu wiązań glikozydowych pomiędzy cząsteczkami kwasu acetylomuraminowego (NAM) i acetyloglukozaminą (NAG), czyli w skrócie na rozerwaniu ścian komórek bakterii. Ponadto miód zawiera wzmacniającą ściany naczyń rutynę, potas, wapń, żelazo, witaminy z grupy B, witaminę A i C.
Miód to naturalny lek działający jak antybiotyk. Grzech pomijać go w leczeniu wszelkich infekcji. I u dzieci, i u dorosłych.

Działanie przeciwzapalne!

O oleju z czarnuszki niebawem napiszę, dziś tylko zaakcentuję. Czarnuszka to złoto. Absolutnie. Działa silnie przeciwzapalnie i podczas infekcji podawałam córce łyżeczkę rano i łyżeczkę wieczorem.  

Działanie wzmacniające!

Witaminy i minerały są podczas infekcji bardzo ważne. Chore dziecko nie ma apetytu i to jest zupełnie normalne. Organizm walczy z infekcją i instynktownie nie chce marnować energii na trawienie, dlatego też nie wolno zmuszać dziecka do jedzenia. Owszem, dziecko ma jeść, bo potrzebuje sił, ale nie na siłę. 
Ja robiłam córce soki owocowo - warzywne, z których witaminy i minerały wchłaniają się błyskawicznie bo w ciągu zaledwie 15 minut, oraz rozgrzewające zupy na wywarach warzywnych z kaszami, które oprócz tego, że sycą, są źródłem witamin z grupy B oraz cynku, potasu i magnezu.
To zupy w stylu tej, którą opublikowałam ostatnio (patrz TU).
Podawałam także banany które sycą, działają silnie alkalizująco i zaspokajają chęć na słodkie. Nie wiem czy wiecie, ale banany są w czołówce owoców odkwaszających. 
Podczas infekcji unikamy nabiału, który schładza oraz absolutnie nie podajemy słodyczy. Odpadają wszelkie serki czy słodkie jogurciki. I tu apel do babć, bo wiem, że mają z tym duży problem! Lizaczki, truskawkowe serki czy soczki z kartonika ...... dajcie spokój. Odporność bierze się z jelit. Mamy wspierać bakterie probiotyczne do walki, a nie żywić tzw. złe bakterie cukrem.
Podajemy surówki z kiszonej kapusty i kiszone ogórki z uwagi na działanie probiotyczne oraz witaminę C.
Na obiad chude mięsko lub rybę oraz kaszę gryczaną i jaglaną. Gryczana zawiera mnóstwo wzmacniającej naczynia rutyny, a jaglana działa odśluzowująco.

Leki i suplementy

Każde dziecko oczywiście jest inne. Ja piszę na podstawie swojego i tego, co podawałam swojemu dziecku.
Na gorączkę zawsze podaję lek z ibuprofenem, ponieważ oprócz działania przeciwgorączkowego działa także przeciwzapalnie. Lek na zbicie gorączki podaję tylko i wyłącznie wtedy, jeśli temperatura przekracza 38'5 stopnia. Poniżej tej wartości nie podaję. Organizm ma walczyć i potwierdzi Wam to każdy dobry lekarz. 
Podawałam lek z rutyną i witaminą C, tabletki czosnkowe oraz Dexa syrop na kaszel. Jest naprawdę dobry i naprawdę polecam.
Na zatkane zatoki i katar Sinupret. Można od 6 roku życia. To tyle. Więcej leków nie podawałam.
Aha .... podawałam też domowej roboty sok malinowy. Działa napotnie i przeciwgorączkowo. Najlepszy robi moja mama ;).
Wiecie, że lekarze lubią przepisywać mnóstwo syropków. Koleżanka dwa dni temu dostała sześć.
Zostawiam to do Waszej refleksji ale naprawdę, mamy wzmacniać, a nie faszerować lekami. Lek ma wspierać. Nie dominować. Słaby organizm jeszcze osłabimy lekami i walka z infekcją potrwa dużo dłużej. 
 

Wegetariański krem z selera na grzybowym wywarze z parmezanem i nutą białego wina!

$
0
0
To jest zupa, którą często serwuję na specjalne okazje. U nas w Polsce, zapraszając gości, tradycyjnie podaje się albo rosół albo flaki. Nie mam nic przeciwko tym zupom. Jedną i drugą lubię. No może flaki trochę mniej, ale czy trzeba podawać gościom w kółko to samo?
Zupa, którą dziś chcę Wam zaproponować, nie jest zwykłym kremem z selera. Jestem przekonana, że smak Was mocno zaskoczy. Zupa zrobiona jest na grzybowym wywarze (ja użyłam borowików), co nadaje jej bardzo ciekawego smaku, a do tego warzywa są podlane białym winem. Wino po wlaniu do garnka redukujemy do połowy. Tego wina nie jest dużo, bo na całą zupę wlewamy zaledwie 100 ml z czego połowa wyparowuje podczas redukcji. W zupie nie ma alkoholu więc bez obaw, mogą ją jeść dzieci. Podczas redukcji alkohol zdąży wyparować, a pozostaje genialny aromat wina, dokładnie tak samo jak przy risotto.
Pamiętajcie o jednej ważnej rzeczy. Wino do dań nie ma być winem, którego nikt nie chce pić więc zużyjmy do potraw. Jeśli wino jest kiepskiej jakości, kwaśne, cierpkie, niedobre, nadaje się tylko i wyłącznie do wylania. Wino do dań ma być najlepszej jakości. Wtedy swoją jakością, smakiem, aromatem, wzbogaci potrawę.
Gotujemy na maleńkim ogniu, aby wszystkie smaki dokładnie się ze sobą połączyły. Ciekawym dodatkiem jest parmezan, który wyostrza smak zupy. On i wino to kluczowe składniki tej potrawy.
Zachęcam do wypróbowania i zaserwowania gościom np. na rodzinnej uroczystości. 


Kaloryczność:
250 ml zupy ma ok. 180 kcal


Składniki na wywar:
* garść suszonych grzybów - ja użyłam borowików
* 1,2 litra wody  
* 3 liście laurowe
* 2 ziela angielskie
* czubata łyżeczka czarnego ziarnistego pieprzu 
* sól

1. Suszone grzyby zalewamy wodą i odstawiamy na kilka godzin. Po tym czasie dodajemy, pieprz, sól, ziele angielskie i liście laurowe. Gotujemy na minimalnym ogniu przez godzinę.
2. Do zupy używamy czystego wywaru, bez dodatków.

Składniki na zupę:
* cały wywar grzybowy  
* jedna średnia cebula
* jeden duży seler
* 2 średnie ziemniaki 
* łyżka klarowanego masła 
* płaska łyżeczka gałki muszkatołowej
* czubata łyżka startego parmezanu 
* 100 ml białego półwytrawnego wina



1. Cebulę kroimy w kostkę. Selera i ziemniaki obieramy ze skórki, także kroimy w kostkę. 
2. Na klarowanym maśle podsmażamy cebulkę, koniecznie bez przykrycia, po to aby wyparowały olejki eteryczne. Cebulka ma być rumiana, brązowa (nie wolno spalić!). 
Do podsmażonej cebuli dodajemy ziemniaki i selera. Lekko szklimy, wlewamy białe wino, gotujemy aż płyn zredukuje się do połowy. Zalewamy gorącym bulionem grzybowym, gotujemy na maleńkim ogniu aż warzywa będą miękkie. Blendujemy na krem. 
3. Zupę doprawiamy do smaku gałka muszkatołową. Mieszamy ze startym parmezanem.


Czarnuszka! Ziarna i tłoczony na zimno, nieoczyszczony olej. Klucz do zdrowia? Dlaczego powinniście mieć je w swoim domu?

$
0
0

O czarnuszce i tłoczonym z niej oleju wspominałam Wam przy wielu okazjach. Ostatnio przy okazji artykułu o zwalczaniu infekcji u dzieci. Czarnuszka to królowa absolutna i dziś poświęcę jej cały artykuł.
Z uwagi na jej skład i w związku z tym szerokie spectrum działania prozdrowotnego uważam, że powinna królować wszędzie. W telewizji, prasie, radiu, internecie. Powinna być zdrowotnym celebrytą, tym bardziej, że jej skuteczność potwierdzają badania naukowe. Tak niestety nie jest. Ale kochani, nie powinno Was to dziwić. Czarnuszka jest skuteczna w profilaktyce i leczeniu wielu chorób. Po co ją promować? Przecież zastąpi tyle leków z apteki. Promowanie czarnuszki pewnym kręgom się po prostu nie opłaca. Mimo licznych prób nikomu nie udało się jej opatentować. Skoro więc nie można na niej zarobić, trzeba robić wszystko, aby nie stała się "sławna".
Ale moi drodzy, macie mnie i ja Wam dziś wszystko powiem ;). Temat czarnuszki jest bardzo rozległy.  Starałam się napisać krótko i konkretnie, jednak trochę czytania jest. Krócej się nie dało, wybaczcie ;).

Czarnuszka! Co to za roślina i skąd o niej wiem?

Skąd wiem tyle o czarnuszce? Ponieważ, jak już wspominałam nie raz przy różnych okazjach, fascynuje mnie starożytna medycyna chińska oraz Ayurveda, czyli starożytna medycyna indyjska. Uważam, że z wiedzy naszych przodków, także tych bardzo odległych, powinniśmy czerpać pełnymi garściami. To natura jest kluczem do zdrowia i homeostazy, a nie tabletki z apteki promowane jako panaceum na wszystko. W Indiach, Chinach i krajach arabskich czarnuszka czyli Nigella Sativa, zwana też czarnym kminkiem, to po prostu królowa będąca lekiem na całe zło tego świata i ja to potwierdzam ;). Absolutnie! 
Zarówno sama czarnuszka jak i tłoczony z niej olej (koniecznie tłoczony na zimno i nieoczyszczony) zajmują w medycynie Ayurvedyjskiej kluczowe miejsce. Leczono nią wszelkie schorzenia układu pokarmowego, od wzdęć, gazów i niestrawności, po działanie uspokajające i ochronne po wszelkiego rodzaju zatruciach. Szybko doceniono także jej działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwbakteryjne. Olejem z czarnuszki leczono ukąszenia węży, pająków oraz wszelkie skórne wybroczyny. Także w kuchni Indyjskiej czarnuszka zajmuje ważne miejsce. Dodawana jest do pieczywa, ale przede wszystkim jest składnikiem mieszanek przyprawowych garam masala i panch phoron występujących w praktycznie każdej indyjskiej potrawie. Każdy kto lubi indyjską kuchnię zapewne nie raz jadł kormę lub przepyszną indyjską zupę dhal. Czarnuszka jest w tych daniach mocno wyczuwalna. Oprócz nadania specyficznego korzennego smaku potrawom indyjskim, czarnuszka ma za zadanie pobudzać trawienie oraz likwidować wzdęcia i gazy.
Jeśli chodzi o starożytny Egipt czarnuszka była tam równie znana i popularna jak w Indiach. Tłoczony z niej olej, z uwagi na szerokie zastosowanie w medycynie, nazywano płynnym złotem faraonów. W celach kosmetycznych nacierała się nim Kleopatra, a Tutenchamonowi buteleczkę włożono do grobowca, aby nic mu nie dolegało nawet po śmierci.
W leczeniu schorzeń żołądka, wątroby, skóry oraz jako środek na ból, przeziębienie i stany zapalne czarnuszkę stosował ojciec medycyny, Hipokrates już w V w p.n.e. Dlaczego zatem w obecnych czasach mało kto o niej wie?

Kwiat czarnuszki - Nigella Sativa 

Skład czarnuszki, czyli co czyni ją tak wyjątkową?

Czarnuszka zawiera około setki substancji działających przeciwzapalnie i przeciwnowotworowo.
Aby Was nie zanudzać szczegółowo opiszę te, które w mojej ocenie są najważniejsze.
Oprócz nich mamy jeszcze witaminę E, A, F, B1, B3, B6, żelazo, fitosterole, cynk, magnez, potas i wapń. Nie będę ich jednak opisywać.

* 56% kwasu linolowego - substancji wykazującej działanie przeciwnowotworowe, szczególnie w przypadku tzw. nowotworów kobiecych. Wpływając korzystnie na lipidy surowicy krwi kwas linolowy obniża poziom cholesterolu oraz spowalnia tempo procesów miażdżycowych. Reguluje także metabolizm glukozy oraz przyspiesza tempo przemian metabolicznych korzystnie wpływając na sylwetkę.

* 24,6% kwasu oleinowego - działającego przeciwzapalnie. Dodatkowo kwas oleinowy rozrzedza krew oraz zmniejsza agregację płytek krwi zapobiegając tworzeniu się zakrzepów. Kluczowy w profilaktyce miażdżycy oraz podwyższonym poziomie cholesterolu. Reguluje metabolizm glukozy.  

Reszta to 12% kwasu palmitynowego, 3% kwasu stearynowego, 2,5% kwasu eikozanowego, 0,7% kwasu linolenowego, 0,16% kwasu mirystynowego.

* tymochinon-  to naturalny przeciwutleniacz bardzo silnie oddziałujący na układ immunologiczny. Hamuje wydzielanie histaminy, co czyni go składnikiem kluczowym w leczeniu wszelkich alergii (zarówno skórnych jak i pokarmowych), zatruć oraz stanów zapalnych (wewnętrznych oraz skórnych). Thymoquinone wykazuje także działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe, przeciwgrzybicze oraz poprawiające trawienie (stymuluje wydzielanie żółci). 

* tymohydrochinon- przeciwutleniacz działający podobnie jak tymochninon. Stosowany w leczeniu choroby Alzheimera, autyzmu, jaskry, choroby Parkinsona, demencji, schizofreni.

* tymol - związek działający przeciwwirusowo i oczyszczająco.

* malantyna - substancjadziałająca silnie przeciwbólowo i oczyszczająco. Wykazuje działanie przeciwbakteryjne, grzybobójcze i przeciwwirusowe. Zwiększając wydzielanie kwasów żołądkowych i żółci wspomaga trawienie.

* selen- silny przeciwutleniacz działający przeciwnowotworowo, przeciwwirusowo i przeciwzakrzepowo (hamuje agregację płytek krwi). Działa także leczniczo na skórę. 

* alprostadyl czyli prostaglandyna E1 to substancja wytwarzana we wszystkich komórkach organizmu oprócz erytrocytów. Stymuluje układ immunologiczny aktywując odpowiedzialne za odpowiedź immunologiczną limfocyty T. Kluczowa w leczeniu stanów zapalnych, nietolerancji, alergii, ran, egzemów, wysypek, liszajów etc. Rozszerza naczynia krwionośne, reguluje ciśnienie krwi, zapobiega agregacji płytek krwi czyli zlepianiu się co powoduje powstawanie zakrzepów.
Reguluje poziom cukru zwiększając wydzielanie insuliny oraz poprawia funkcjonowanie tarczycy (zwiększa wydzielanie hormonów) u kobiet z lekką niedoczynnością.
 

UWAGA panowie! Prostaglandyna E1 jest składnikiem leków na impotencję i zaburzenia erekcji.

* nigellon, kolejna substancja działająca przeciwhistaminowo, ale na szczególną uwagę zasługuje jej działanie rozkurczowe. Będzie pomocna przy bólach miesiączkowych, niestrawności oraz w schorzeniach układu oddechowego (znajduje zastosowanie w leczeniu astmy).

Czytając powyższy skład z pewnością wiecie, kto powinien stosować czarnuszkę i jakie ma ona działanie ale podsumowując:

Czarnuszka (zarówno olej jak i ziarenka) z uwagi na unikalny, bogaty skład: 

* działa silnie przeciwzapalnie, przeciwwirusowo, przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo. Świetnie się sprawdza w leczeniu przerostu Candidy Albicans i Helicobacter Pylori.
* aktywuje układ odpornościowy - powinna być stosowana w chorobach autoimmunologicznych, bakteryjnych, wirusowych, alergiach, nietolerancjach etc.
* działa silnie regenerująco - pomoże w rekonwalescencji, anoreksji, osłabieniach, wyniszczeniach spowodowanych chorobą.  
* leczy wszelkie zmiany skórne - niezastąpiona w leczeniu trądziku, egzem, atopowego zapalenia skóry, hemoroidów oraz wszelkich zmian skórnych.
* działa silnie detoksykująco - polecana w celu detoksykacji jelit, w grzybicy, infekcjach bakteryjnych etc.
* wspomaga trawienie, likwiduje wzdęcia, gazy etc.
* leczy nadżerki, wrzody, wszelkie schorzenia przewodu pokarmowego. 
* obniża ciśnienie krwi.
* obniża poziom prolaktyny.
* obniża poziom glukozy.
* obniża poziom cholesterolu i trójglicerydów we krwi.
* obniża stężenie szczawianów w moczu co przeciwdziała tworzeniu się kamieni w nerkach.
* przynosi ulgę w refluksie. 

* kluczowa w schorzeniach nerek i wątroby.

Czarnuszka a rak

Na początku 2014 roku Amerykańskie Towarzystwo Walki z Rakiem potwierdziło przeciwnowotworowe działanie czarnuszki. Naukowcy z
Uniwersytetu Tomasa Jeffersona w wyniku prowadzonych badań dowiedli, że nasiona czarnuszki są skuteczne w profilaktyce i leczeniu raka trzustki, wątroby jelita grubego i sutka. Znaczne zmniejszenie się nowotworu zaobserwowano u około 70% poddanych badaniu zwierząt.
Także Hindusi i Chińczycy oficjalnie uznali czarnuszkę za "naturalny antybiotyk" działający przeciwnowotworowo. O przeciwnowotworowym działaniu czarnuszki dyskutowano podczas Międzynarodowego Kongresu Raka w New Delhi.

Jak spożywać i przechowywać?

Olej - 2 łyżeczki dziennie. Jedną rano i jedną wieczorem. Najlepiej pomieszać z sokiem.
Ziarenka - dosypując do potraw łyżkę dziennie. 
Ziarenka przechowujemy w temperaturze pokojowej. Olej po otwarciu butelki w lodówce.

Przeciwwskazania!

Z uwagi na silne działanie przeciwskurczowe czarnuszki nie mogą stosować kobiety w ciąży.
Z uwagi na obniżanie poziomu prolaktyny także mamy karmiące. 

Ciekawostka :)

Nasiona czarnuszki mają właściwości odpychające niektóre owady, np.: mole.

Polecam do poczytania:
* Stanley, J & Hunter, K (2001) The wonder nutrient. Chemistry and Industry, 19th November, 729-731
* Cannella C and Giusti AM (2000) Conjugated linoleic acid: a natural anticarcinogenic substance
* Lawson, RE, Moss, AR & Givens, DI (2001) The role of dairy products in supplying conjugated linoleic acid to man's diet: a review. Nutrition Research Reviews 14, 153-172 * Vasant Lad - Starożytna medycyna Dalekiego Wschodu
* Henry B. Lin - Wielka księga medycyny chińskiej
* Harriet Beinfield, Efrem Korngold -  Medycyna Chińska   

Bezglutenowa, dietetyczna zapiekanka ziemniaczana z pikantnym leczo z pieczonej papryki i bakłażana, czyli placki ziemniaczane w wersji FIT!

$
0
0























Dziś coś dla tych, którzy mają słabość do placków ziemniaczanych, a z uwagi na to, że z przyczyn zdrowotnych nie mogą smażonego, są na redukcji, w trakcie stabilizacji wagi lub zwyczajnie dbają o linię, dawno już takich placków nie jedli.
Tradycyjne, smażone na oleju placki ziemniaczane mają to do siebie, że chłoną tłuszcz, tym bardziej, jeśli do masy dodajemy mąkę. Moja dzisiejsza propozycja to ziemniaczana zapiekanka, która jest w zasadzie takim pieczonym plackiem ziemniaczanym. W masie nie ma grama mąki, a do przygotowania całej zapiekanki użyłam zaledwie 6 łyżek oleju, czyli tyle, ile musielibyście wlać na dużą patelnię, aby usmażyć cztery placki.  Zapiekanka jest dla 6 osób, więc na jedną osobę przypada akurat łyżka oleju.
Zapiekanka jest chrupiąca i w smaku identyczna jak klasyczne placki. Niezaprzeczalnym jej atutem jest fakt, iż praktycznie robi się sama. Odchodzi nam stanie przy patelni, smażenie, odsączanie tłuszczu na ręczniku papierowym i najważniejsze .... !!! w domu nie ma zapachu smażenia, którego ja osobiście nie znoszę bo trzyma się bardzo długo.
UWAGA! Ziemniak jest warzywem skrobiowym, ALE podgrzewając skrobię bez udziału wody zachodzi proces retrogradacji tejże skrobi i nie jest ona trawiona do glukozy. Przechodzi więc przez przewód pokarmowy identycznie jak błonnik.

Kaloryczność:
Porcja zapiekanki ok. 140 gramów ma ok. 250 kcal 
Porcja leczo ok. 100 gramów ma ok. 50 kcal

Składniki na zapiekankę ziemniaczaną dla 6 osób:
* kilogram ziemniaków
* 3 jajka
* mała cebula
* 6 łyżek oleju 
* płaska łyżka gałki muszkatołowej 
* sól, pieprz

1. Ziemniaki ścieramy na grubej tarce do warzyw. Cebulę kroimy w bardzo drobną kosteczkę. Jajka roztrzepujemy z gałką muszkatołową, solą i pieprzem.
2. W wysokiej misce bardzo dokładnie mieszamy ziemniaki, cebulę i masę jajeczną. 
3. Formę do zapiekania wykładamy papierem do pieczenia. Wlewamy 3 łyżki oleju i dokładnie rozsmarowujemy. Na tak przygotowany spód wykładamy całą masę ziemniaczaną. Górę przyklepujemy i za pomocą silikonowego pędzelka wierzch smarujemy pozostałą ilością oleju. 
4. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 45 minut.


Leczo  pieczonej papryki i bakłażana:
* 2 duże papryki
* jeden bakłażan
* 250 ml passaty pomidorowej
* sól
* świeża bazylia
* łyżka oleju rzepakowego
* szczypta mielonego imbiru
* szczypta curry

1. Bakłażana kroimy w kosteczkę, solimy, dokładnie mieszamy z olejem rzepakowym. Idealnie będzie, jeśli mamy w domu dyfuzor do oleju. Wtedy każdy kawałek bakłażana będzie dokładnie skropiony. Paprykę przekrawamy na pół, usuwamy gniazda nasienne, kładziemy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia razem za bakłażanem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 25 minut. Z ostudzonej papryki zdejmujemy skórę.
2. Pokrojoną w kosteczkę paprykę i bakłażana wkładamy do rondelka, zalewamy passatą pomidorową, doprowadzamy do wrzenia. Przyprawiamy curry, imbirem, solą i świeżą bazylią. Gotujemy około minutę.



























Prenumerata magazynu Food Forum z 20 % rabatem dla czytelników Qchennych Inspiracji!

$
0
0


W dniu wczorajszym w salonach Empik, Ruch i Kolporter pojawił się najnowszy numer dwumiesięcznika Food Forum. Rekomendowałam Wam ten magazyn w grudniu i czytelnicy Qchennych Inspiracji mogli wówczas skorzystać z 10 % rabatu na prenumeratę. Kupujący w prenumeracie otrzymują magazyn prosto do domu, tydzień przed oficjalną premierą i korzystając z mojego rabatu oczywiście taniej.




Ponieważ google analitics mówi że od grudnia przybyło mi nowych czytelników, mam dla Was kochani, na przywitanie, aby zachęcić Was do poszerzania swojej wiedzy na temat zdrowia i żywienia 20% rabat na prenumeratę Food Forum. Roczna prenumerata czasopisma obejmuje 6 kolejnych numerów w wersji papierowej. Z rabatu może oczywiście skorzystać każdy. Także czytający mnie od 3 lat ;).
Aby zamówić prenumeratę należy wejść TUTAJi przy zamówieniu, w polu na kod rabatowy wpisać hasło: qchenne20
Kod rabatowy jest ważny do 4 marca.


Prenumerata w wersji premium – 228,99zł brutto
Dostęp do wszystkich archiwalnych numerów z ostatnich dwóch lat w wersji elektronicznej (nowy numer czasopisma pojawia się na kilka dni przed oficjalną premierą).
Roczna prenumerata czasopisma obejmująca 6 kolejnych numerów w wersji papierowej (z pierwszeństwem do czasopisma w porównaniu do sprzedaży w salonach prasowych - do prenumeratorów czasopismo wysyłane jest wcześniej).

Prenumerata w wersji ekonomicznej – 144,00zł brutto
Prenumerata obejmująca 6 numerów czasopisma, z pierwszeństwem do czasopisma w porównaniu do sprzedaży w salonach prasowych - do prenumeratorów czasopismo wysyłane jest wcześniej.








Dodatek specjalny tylko dla prenumeratorów - Food Forum EXTRA - Analiza przypadku krok po kroku. Pierwsze wydanie wraz z kwietniowym numerem Food Forum.




Co ciekawego znajdziecie w numerze?
 
* Zdrowa dieta sprzymierzeńcem płodności.
W dobie odkryć relacji między dietą a stanem zdrowia pokarm, który spożywamy, już dawno przestał być postrzegany jedynie jako źródło energii. Składniki diety wpływają bowiem na każdy aspekt funkcjonowania organizmu – „komunikują się” z genami, wpływają na procesy metaboliczne i gospodarkę hormonalną. Od funkcjonowania tej ostatniej zależy przebieg procesów rozrodczych. Jeżeli dobrze zrozumiemy potęgę oddziaływania pożywienia na organizm, zaczniemy do modyfikacji dietetycznych podchodzić jak do możliwości terapeutycznych, a nie mody czy chęci zadbania jedynie o wygląd. Dotyczy to również osób borykających się z niepłodnością.

*Witaminy D, K i wapń w walce z osteoporozą.
Różne ankiety dotyczące stanu zdrowia pokazują, że osoby po pięćdziesiątce boją się głównie zawału serca. Niestety, rzadko wymieniana jest osteoporoza, bo żadne objawy jej nie sygnalizują. Nic nie boli, aż nieoczekiwanie zwykły upadek kończy się złamaniem. Bardziej zagrożone są kobiety po menopauzie, ale osteoporoza dotyka też mężczyzn, choć w późniejszym wieku. Biochemiczne mechanizmy procesu tworzenia kości, rola składników mineralnych diety i witamin są intensywnie badane. Interesujące są ustalenia dotyczące roli wapnia oraz witamin D3 i K2.

* Interpretacja wyników badań laboratoryjnych w praktyce. Dietetyka cz. I: morfologia krwi obwodowej.
W doborze optymalnego planu żywieniowego przez dietetyka czy trenera personalnego na pierwszy plan wysuwa się wnikliwa analiza: wyników badań laboratoryjnych, dziennika diety i aktywności fizycznej oraz czynników psychospołecznych, które kształtują codzienne nawyki. Szczególną rolę w tym procesie odgrywają testy diagnostyczne umożliwiające kontrolę efektów wdrożonej dietoterapii. Rozszyfrowując zlecaną rutynowo morfologię z rozmazem, możemy z łatwością dokonać diagnostyki: różnicowej niedokrwistości, chorób genetycznych przebiegających z zaburzoną gospodarką żelazową, zespołu złego wchłaniania czy przerostu patogennej flory jelitowej.

* Żywienie dzieci aktywnych fizycznie.
Dzieci - inaczej niż osoby dorosłe - spontanicznie podejmują aktywność o wysokiej intensywności. Ten fenomen nie jest w pełni wyjaśniony, ale tłumaczy się go potrzebą zainicjowania kaskady procesów biologicznych, których efektem są procesy wzrostowe organizmu. Bodziec mechaniczny jest czynnikiem nie tylko determinującym wzrost, ale również zapewnia prawidłowy przebieg procesów metabolicznych oraz harmonijny rozwój społeczny i psychologiczny dziecka.

* Raport o olejach.
A w nim działanie prozdrowotne i ich zastosowanie. Informacja o składzie i wartościach odżywczych olejów jadalnych. Zestawienie tych powszechnie znanych i stosowanych olejów z coraz bardziej popularnymi olejami jak lniany, z pestek winogron, dyni czy olej kokosowy.

* Nasz miód, nasze zdrowie. Stale rosnące zainteresowanie alternatywnymi metodami leczenia wykorzystywanymi przez wieki sprawia, że produkty pszczele stają się coraz popularniejszymi preparatami stosowanymi w leczeniu schorzeń o różnej etiologii. Bogactwo struktur substancji biologicznie czynnych zawartych w produktach pszczelich spowodowało, że znalazły one zastosowanie w wielu specjalnościach medycyny, co przynosi wymierne korzyści.

*Suplementacja w zaburzeniach nastroju (cz. I.).
Hipokrates mówił, że jedzenie powinno być dla nas lekarstwem. Ritter podkreślał rolę nieprawidłowego odżywiania jako źródła zaburzeń dobrego samopoczucia. Aktualnie agresywna uprawa roślin i hodowla zwierząt, a następnie duży stopień przetworzenia żywności sprawiają, że nie jest ona w stanie zapewnić niezbędnych dla funkcjonowania organizmu makro- i mikroelementów. Z drugiej strony zaburzenia zdrowia psychicznego są jednym z najczęstszych problemów zdrowotnych współczesnego świata. Tradycyjna farmako- oraz psychoterapia nie są skuteczne u wszystkich pacjentów. Ponadto w krajach rozwiniętych wzrasta zainteresowanie medycyną naturalną oraz ziołolecznictwem. Jak dowodzą badania, suplementacja jest skuteczna w utrzymaniu zdrowia psychicznego.

*Kwas fitynowy.
Pojęcie kwasu fitynowego budzi wiele kontrowersji. Przedstawiciele różnych nurtów żywieniowych wysuwają szereg argumentów, czy to na korzyść wspomnianego związku, czy wręcz przeciwnie – ukazują jego ciemne strony. W literaturze fachowej oraz popularnonaukowej można znaleźć informacje na temat wpływu kwasu fitynowego na zmniejszone wchłanianie składników mineralnych, z drugiej strony istnieją doniesienia na temat jego zbawiennego wpływu na potencjał oksydoredukcyjny (tzw. wymiatacz wolnych rodników) czy właściwości obniżających stężenie glukozy i cholesterolu w surowicy krwi. Pojawia się wiele pytań: Czy procesy obróbki termicznej roślin wpływają na zwiększoną przyswajalność składników mineralnych? Czy kwas fitynowy ma zbawienny wpływ na nasz organizm? Czy nie powinno się łączyć mięsa z produktami spożywczymi obfitującymi w kwas fitynowy? O usystematyzowanie wiedzy dotyczącej kwasu fitynowego poprosiliśmy dwa autorytety ze świata dietetyki – Damiana Parola oraz Iwonę Wierzbicką.

Każde wydanie Food Forum to:
* 120 stron nowej wiedzy żywieniowej i okołożywieniowej,
* aktualne tematy,
* nowi autorzy prezentujący różne poglądy, aby to czytelnik mógł świadomie dokonać wyboru,
* artykuły poparte badaniami naukowymi, z zamieszczoną bibliografią, 

Zupa jarzynowa z zielonym groszkiem. Pyszna, aromatyczna, wyrazista. Dla dzieci i dorosłych.

$
0
0



Moja popisowa zupa jarzynowa. Uwielbiana przez moje dzieci. Delikatne warzywa i słodki, zielony
groszek świetnie komponują się z kuminem i kurkumą tworząc ciekawą, wyrazistą w smaku całość.
Jestem przekonana, że taka forma zupy jarzynowej i Waszym dzieciom przypadnie do gustu. 

Zupa jest lekka, wegetariańska, świetnie sprawdzi się jako pierwsze danie obiadowe, ale i delikatna kolacja. Nie jest niczym zagęszczana i nie jest także zaklepana śmietaną. Nie ma takiej potrzeby. Gęstość zapewniają warzywa, a zaklepanie śmietaną przy tej wyrazistości zupy wydaje się zbędne.
Koniecznie wypróbujcie. 
 
Kaloryczność:
Cały garnek zupy ma ok. 500 kcal

Składniki na zupę na dwa dni dla ok. 4 osób:
* 3 średnie marchewki
* 2 małe pietruszki
* mały kawałek selera
* biała część pora 
* sól
* szklanka mrożonego zielonego groszku (absolutnie nie z puszki) 
* łyżka klarowanego masła
* łyżeczka kurkumy 
* pół łyżeczki kuminu (kminu rzymskiego) 
* 3 średnie ziemniaki  
* 1,5 litra wody 
* opcjonalnie płaska łyżeczka curry

1. Marchew, pietruszkę i selera ścieramy na grubej tarce. Ziemniaki kroimy w kosteczkę, białą część pora w półtalarki. 
2. Na klarowanym maśle szklimy pora, marchew, pietruszkę i selera. Jak warzywa zmiękną dodajemy ziemniaki i zalewamy wodą. Gotujemy na malutkim ogniu, aż ziemniaki będą miękkie. 
3. Do garnka wrzucamy rozmrożony zielony groszek oraz przyprawy. Gotujemy 5 minut.

Kurczak w sosie kokosowo - orzechowym! Pyszne, aromatyczne, wyraziste w smaku danie, w sam raz dla lubiących zdecydowane, indyjskie smaki!

$
0
0




Kiedy komponowałam mieszankę przypraw finalnie użytą do tego dania, planowałam wykorzystać ją do innej, bezmięsnej potrawy. Jednak po spróbowaniu ostatecznego jej smaku wiedziałam, że musi zostać wykorzystana do delikatnego mięsa, i do dania w stylu indyjskim, orientalnym.
Genialnie pasowały mi tu orzechy, mleko kokosowe i świeża kolendra. Jestem przekonana że tak przygotowane mięso zasmakuje każdemu kto z kuchnią indyjską miał kiedykolwiek styczność.
Jeśli nie mieliście styczności, polecam tym bardziej. To danie przybliży Wam smaki tego rejonu świata.

Kumin czyli kmin rzymski oraz sproszkowaną trawę cytrynową bez problem kupicie w każdym dużym sklepie na dziale z przyprawami. Proszę nie pytać w komentarzach na co wymienić poszczególne składniki mieszanki przypraw. Każdy jej składnik jest nie do zastąpienia. Świetnie się razem komponują i wymieniając którykolwiek otrzymamy zupełnie inne danie, smakowo różne od tego, które ja proponuję.
Danie jest wyraziste w smaku i bardzo aromatyczne. Nie jest pikantne więc bez problemu można podać je dzieciom. Moje zjadły ze smakiem.
Jako dodatku użyłam kaszy bulgur, ale świetnie będzie tu pasował ryż. 

UWAGA! Kmin rzymski to nie to samo co kminek. To zupełnie inne przyprawy!!!


Kaloryczność:
Na jedną osobę przypada 60 gramów suchej kaszy bulgur.  
Na jedną osobę przypada 100 gramów fileta z kurczaka 
Porcja obiadowa ma ok. 350 kcal 



Przyprawa - ilość na jednego podwójnego fileta z kurczaka:
* łyżeczka kuminu (kminu rzymskiego)
* łyżeczka soli
* 2 łyżeczki kurkumy 
* 2 łyżeczki mielonej trawy cytrynowej 
* łyżeczka ksylitolu (może być cukier trzcinowy)

Wszystkie składniki należy dokładnie wymieszać. 



Pozostałe składniki do przygotowania dania dla 4 osób:
* jedna mała szalotka (ewentualnie może być mała cebula cukrowa lub zwykła mała biała)
* 250 ml mleka kokosowego (gęstego z puszki)
* 3 czubate łyżki mielonych orzechów laskowych
* łyżka oleju kokosowego  
* jeden podwójny filet z kurczaka 
* 1,5 szklanki (standardowa szklanka o pojemności 250 ml) kaszy bulgur - ja użyłam kaszy bulgur z vermicelli czyli tycim makaronem
* łyżka oleju rzepakowego 
* sól  
* świeża kolendra do posypania dania



1. Fileta z kurczaka kroimy w kostkę. Wkładamy do foliowego worka z suwaczkiem, wsypiemy całą przyprawę, zamykamy suwaczek i energicznie potrząsamy, tak aby każdy kawałek mięsa obtoczył się w przyprawie. Worek z mięsem wkładamy do lodówki na godzinę. 


2. W wysokim garnku rozgrzewamy olej rzepakowy. Szklimy kaszę i zalewamy 3 szklankami wody. Solimy, gotujemy do miękkości.
 Osoby które mają multicookera (ja mówię na przykładzie multicookera Redmond) gotują kaszę 30 minut na programie Boil, po czym włączają podgrzewanie na 10 minut.  
3. W wysokiej patelni rozgrzewamy olej kokosowy. Wrzucamy posiekaną w kosteczkę szalotkę. Jak się zeszkli dodajemy mięso i obsmażamy z każdej strony.


4. Do podsmażonego mięsa wlewamy mleko kokosowe. Przykrywamy pokrywką i gotujemy na minimalnym ogniu przez 10 minut. Zdejmujemy z ognia, wrzucamy orzechy, mieszamy, przykrywamy pokrywką, odstawiamy na 5 minut. 
5. Podajemy z ugotowaną kaszą bulgur. Posypujemy świeżą kolendrą.


Zalecenia dietetyczne w atopowym zapaleniu skóry (AZS) oraz innych chorobach skóry typu: łuszczyca, wysypki, pokrzywki idiopatyczne, trądzik dorosłych itp.

$
0
0


Na problemy skórne cierpi coraz więcej osób i nie mówię tego, bo przeczytałam jakieś tam czyjeś statystyki. Mówię, bazując na mojej dwuletniej praktyce zawodowej.
Atopowe zapalenie skóry, łuszczyca, różnego typu plamy czy w końcu idiopatyczna pokrzywka pojawiająca się ni stąd ni zowąd. Z takimi problemami zmagają się zarówno dzieci jak i dorośli.
Ktoś, kto z tego typu dolegliwościami nigdy nie miał do czynienia, nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić co czuje osoba, którą swędzi całe ciało, zwłaszcza w nocy. Ma na skórze czerwone, łuszczące się, często piekące wybroczyny, a akurat jest lato i, aby uniknąć pytań "co pani jest" i "czy to jest zaraźliwe", woli założyć długi rękaw lub bluzkę pod samą szyję. Gorzej, gdy izoluje się i zaszywa w domu, bo i o takich sytuacjach mi mówiono.
Dokładnie pierwszego maja 2014 roku silnie zatrułam się skórką z zielonego szklarniowego ogórka, a mówiąc konkretniej, tym co w tej skórce było. Nie będę się rozpisywała. Szczegóły znajdziecie TU a następnie TU. Miałam potworną, czerwoną, swędzącą wysypkę na całym ciele. Od opuszek palców stóp, po czoło. Dwa tygodnie męki, nieprzespane noce ...... Swędzenie jest po stokroć gorsze niż ból. Jest nie do zniesienia.
To co przeżyłam pozwala mi teraz w pełni zrozumieć, co czują osoby, które zmagają się ze zmianami skórnymi całe życie. Ja zmagałam się dwa tygodnie mając świadomość, że to minie, bo znam przyczynę.
Mój organizm musiał po prostu pozbyć się toksyny. Osoby z AZS walczą z tym całe życie, bo choroba ma podłoże genetyczne i jest przewlekła. Wiele osób zmaga się ze zmianami idiopatycznymi czyli takimi o niejasnym, nie do końca określonym podłożu. Takimi, których z medycznego punktu widzenia nie da się wyleczyć. Pacjenci z chorobami skórnymi leczeni są w przeróżny sposób. Od leków przeciwhistaminowych, neurotropowych, psychotropowych na sterydach kończąc jeśli nie ma poprawy. Takie leczenie jednak niewiele daje, bo cały czas leczymy tylko objawy, całkowicie pomijając kwestie przyczyny, a konkretnie tego, co chorobę nasila, zaostrza. Zmiany nawracają, więc to taka walka z wiatrakami, na dodatek mocno wyniszczająca organizm. Ta nierówna walka mocno odbija się na psychice pacjenta. Odbiera radość życia i nierzadko wpędza w depresję.
Jak moi pacjenci mówią mi, że usłyszeli od lekarza, że AZS leczy się tylko lekami i maściami, to robi mi się słabo. Robi mi się słabo dlatego, że wiem, co czuje osoba, którą swędzi całe ciało i ma na całym ciele wysypkę. Na przykładzie moich pacjentów i mojej praktyki mogę powiedzieć, że wszelkie choroby skórne są ściśle związane z tym, co jemy. Dieta powinna być podstawą leczenia i zmiana żywienia skutkuje znaczną poprawą stanu zdrowia.
Skóra to największy organ pozostający w ścisłej korelacji z układem pokarmowym. Pomijając nawet choroby skórne. To, czy nasza skóra jest szara, ziemista, promienna, błyszcząca, czy pojawiają się na niej różnego rodzaju wypryski, zależy od tego, co jemy.
Dopóki nie przestaniemy drażnić skóry jedzeniem, na nic drogie maści i kolejne serie sterydów.
AZS nie da się całkowicie wyleczyć więc zmiana żywienia musi być na stałe. Na całe życie. Cały czas musimy być czujni i obserwować, co nam służy, a co szkodzi.  
Zalecenia dietetyczne w chorobach skórnych są takie same i nie ma znaczenia czy mówimy o AZS, łuszczycy czy innych, dlatego nie będę rozgraniczać tych schorzeń. To, na czym musimy się skupić najbardziej, to na wsłuchaniu się w swój własny organizm i wyłapaniu, co konkretnie nam nie służy. Leczenie chorób skóry nie jest leczeniem typowym. To, co szkodzi jednej osobie, wcale nie musi szkodzić drugiej i podczas pracy z moimi pacjentami spotkałam się z tym nie raz.
Są jednak pewne filary. 

To, co musicie wiedzieć to to, że:

Dieta w chorobach skórnych jest dietą jak najbardziej naturalną. Gotujecie sami. Nie wolno Wam jeść żadnych półproduktów, paczkowanych gotowców i w zasadzie niczego, co nie pochodzi z waszej własnej kuchni i nie zostało zrobione ze składników, które znacie. Tylko gotując samemu macie pewność, że nic podejrzanego nie znajdzie się na Waszym talerzu. Zwracacie także uwagę na pochodzenie produktów, czyli kupujecie raczej na bazarku niż w supermarkecie. Jedzenie ma wyglądać i pachnieć. Jeśli kupujesz marchewkę, to ma być ładna i zdrowa. Nie wolno jeść produktów podgniłych, z plamami, podsuszonych. Kupując paprykę czy brokuły wąchaj je. Nie kupuj jeśli nie pachną. Wszystko dokładnie myj.
Dieta w chorobach skóry opiera się na warzywach, owocach, kaszach, olejach i ziarnach. To filary, swego rodzaju bezpieczna baza.
Należy ograniczyć mięso z uwagi na kwas arachidonowy, który stymuluje produkcję pochodnych prozapalnych. Mięso możesz zjeść maksymalnie dwa razy w tygodniu i raz rybę. Wędliny tylko pieczone w domu i to w minimalnej ilości.
Kluczowa we wszelkich schorzeniach skóry jest masa ciała. Każdy nadprogramowy kilogram będzie zaostrzał objawy, ponieważ tkanka tłuszczowa produkuje substancje wywołujące stan zapalny.
Redukcja masy ciała powinna w 80% opierać się na diecie. Z aktywnością fizyczną należy bardzo uważać, ponieważ pot i rozgrzanie skóry mogą powodować i nasilać świąd. 

Produkty absolutnie zakazane:

* wszelakie zawierające sztuczne barwniki, aromaty, konserwanty, środki pleśniobójcze, grzybobójcze, przeciwzbrylające, przedłużające trwałość etc.  Czyli nie jesz niczego, co jest paczkowane i gotowe do spożycia po otwarciu. Musisz zapomnieć o gotowych deserach, ciastkach, kolorowych napojach itp.

* nabiał,

* czekolada,

* cukier i słodycze, 

* kawa,

* alkohol, 

* czarna herbata,

* owoce morza,

* ketchupy, musztardy, gotowe dipy, sosy, dressingi itp. 

* soja

* fasola,

* soczewica,

* bób,

* orzechy arachidowe i ziemne,

* wszystkie orzechy solone czy z jakąkolwiek posypką,

* uwaga na siarkowane suszone owoce - należy je przed spożyciem namoczyć i umyć w ciepłej wodzie,  

* przetwory mięsne typu parówki, wędliny, pasztety itp.

* czerwone mięso,

* łosoś norweski - kupujecie tylko atlantyckiego,

Jeśli chodzi o owoce, to trzeba obserwować. Na każdego podziała co innego. Miałam pacjentkę, która reagowała wysypką na jabłka, a nie reagowała na maliny. Owoce pestkowe najbezpieczniej jest przetrzeć przez sito i jeść w formie musu bez pestek. Uważać też trzeba na orzechy. Z moich obserwacji wynika, że najbezpieczniejsze są migdały i orzechy nerkowca.
Mam pacjentów, którzy po 2 miesięcznej rezygnacji z nabiału wprowadzili jogurty i twarożek ale raz, dwa razy w tygodniu, nie więcej niż 200 gramów na raz. Nic się nie dzieje.
Generalnie chodzi o wyprowadzenie skóry. O remisję choroby. Wtedy możemy wprowadzać nowe produkty i obserwować reakcję.
Osoby z chorobami skóry bezwzględnie muszą przestać palić papierosy.

Co koniecznie musi się znaleźć w jadłospisie osoby mającej problemy skórne?

* roślinne oleje, pestki (zmielone), awokado, czyli źródła kwasów tłuszczowych z rodziny Omega 3, które wpływają na zmniejszenie leukotrienu B4 biorącego udział w procesie zapalnym,

* olej z czarnuszki z uwagi na działanie przeciwzapalne. Olej z czarnuszki to absolutna konieczność w każdym skórnym probolemie. Dawkowanie to łyżeczka rano i łyżeczka wieczorem.
Szczegółowe informacje o czarnuszce znajdziecie TU.

* dwa kubki (250 ml) czystka dziennie z uwagi na działanie moczopędne i oczyszczające. Więcej o działaniu czystka TU.

* warto pić napar z pokrzywy, która działa oczyszczająco i przeciwzapalnie.

* probiotyki ( konkretnie bakterie Lactobacillus casei ŁOCK 0908, Lactobacillus casei ŁOCK 0900 i Lactobacillus paracasei ŁOCK 0919) ponieważ mają kluczowy wpływ na stan mikroflory bakteryjnej jelit.

* siemię lniane mielone w postaci "glutka" pite rano na czczo. Płaską łyżkę siemienia zalewamy 200 ml gorącej, ale nie wrzącej wody. Mieszamy do momentu, aż powstanie kisiel. Pijemy lekko wystudzony. To poprawia szczelność jelit.

* olej z wiesiołka z uwagi na zawartość działającego łagodząco i likwidującego stan zapalny kwasu gamma - linolenowego. Polecam też picie naparu. Wystarczy 250 ml dziennie.

* witaminy z grupy B i magnez z uwagi na wpływ na układ nerwowy. Zmiany skórne bardzo często nasilają się pod wpływem stresu dlatego sprawne funkcjonowanie układu nerwowego ma tu kluczowe znaczenie.  

Jedzenie ma być delikatne. Unikacie ostrych przypraw, smażenia, mocnego grillowania. Generalnie dieta osoby z AZS musi być jak dieta osoby z zespołem jelita drażliwego (IBS) oraz dieta dziecka.
Nie będę pisała o kwestiach higieny i stosowania kosmetyków, bo to zapewne jest Wam dobrze znane. 


Warto poczytać:
* Agnieszka Kądziołka - Oswoić Atopowe Zapalenie Skóry
* Waldemar Placek - Dieta w chorobach skóry
* D. Wasiluk, L.Ostrowska, E.Stefańska - Czy odpowiednia dieta może być pomocna w leczeniu łuszczycy zwykłej,
* H. Bojarowicz, B. Woźniak - Wielonienasycone kwasy tłuszczowe oraz ich wpływ na skórę

Tajsko przyprawiona zupa krem z marchewki, selera i sezamu! Wegańska i wegetariańska.

$
0
0























Jeśli lubicie kuchnię indyjską, pokochacie tę zupę. Kumin, imbir, trawa cytrynowa, olej sezamowy i ziarna sezamu, to sekret smaku tej zupy.
Wyrazistość i ostrość przypraw tonowana jest przez słodycz marchewki i delikatność mleczka kokosowego. Seler dodaje wyrazistość, ale bez podkręcania pikanterii. Sezam natomiast łączy te smaki i stawia kropkę nad "i".
Ja tę zupę serwuję jako przystawkę wtedy, kiedy zapraszam gości na ucztę w stylu tajsko - indyjskim. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Lubią ją także moje dzieci więc spokojnie możecie podać swoim.
Jak pewnie zauważyliście, ostatnio tajskie przyprawy pojawiają się na blogu coraz częściej i ta tendencja się utrzyma, bo bezapelacyjnie zakochałam się w tych smakach.
Zaopatrzcie się więc w zapas curry, kuminu (kminu rzymskiego), imbiru, trawy cytrynowej, sosu sojowego, oleju sezamowego i mleczka kokosowego. Z pewnością się przydadzą.

Kaloryczność:
Porcja 300 ml zupy ma ok.  150 kcal  


Składniki na 4 osoby:
* 4 duże marchewki
* jeden duży seler
* 4 łyżki oleju sezamowego
* czubata łyżka trawy cytrynowej mielonej
* łyżka kuminu (kminu rzymskiego)
* płaska łyżeczka imbiru
* 150 gramów ziaren sezamu
* sól 
* 1 - 1,5 litra wody  (w zależności od wielkości warzyw)
* 200 ml mleka kokosowego, gęstego z puszki

1. Warzywa myjemy, obieramy ze skórki.
2. Na oleju sezamowym podsmażamy pokrojoną w talarki marchew i pokrojonego w grubszą kostkę selera. Sypiemy kumin, imbir i trawę cytrynową. Chwilę zesmażamy z warzywami, aby "podbić" aromat przypraw. Całość zalewamy wodą i gotujemy aż warzywa zmiękną.
3. Na suchej, rozgrzanej patelni, cały czas mieszając przez ok. 1-2 minuty podsmażamy sezam.
UWAGA! Nie może ściemnieć bo będzie gorzki. Podsmażony sezam sypiemy do garnka z zupą, zostawiając trochę do dekoracji. Całość blendujemy na gładziutką, kremową masę.
4. Końcowy etap to wymieszanie zupy z mlekiem kokosowym. Jeśli zupa jest za gęsta dolewamy przegotowanej wody.

























Wszystko co powinnaś wiedzieć na temat niedoczynności tarczycy, aby umieć rozmawiać z lekarzem i mieć pewność, że jesteś leczona prawidłowo

$
0
0


Dzisiejszy tekst da do myślenia wielu z Was, chorym na niedoczynności tarczycy. Być może wywróci Wasze życie do góry nogami. Niemniej jednak muszę go napisać.
Nie wspominałam Wam o tym, ale pół roku temu podczas badań profilaktycznych okazało się, że mam podwyższone TSH. Nie przeraziło mnie to ponieważ wiedzę na temat chorób tarczycy mam sporą i każdego dnia pracuję z pacjentami z chorą tarczycą układając im diety. 
Znam też dobrego lekarza, który mnie słucha, a pacjentem łatwym nie jestem bo mam tę wadę, że lubię się mądrzyć. Niewielu lekarzy umie z takimi ludźmi wytrzymać, dlatego tym bardziej cenię moją Panią doktor. Sama zlecam sobie badania i sama je analizuję. Mój lekarz jest mi potrzebny tylko do rozmowy i potwierdzenia tego, co sama wydedukuję. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze.
Co ważne. Nie jestem leczona farmakologicznie, a moja tarczyca pracuje prawidłowo. TSH mam już w normie, a wszystko to za sprawą małych zmian w diecie, poprzedzonych szczegółowymi badaniami które pokazały, co obciążyło tarczycę na tyle, że poskutkowało zwiększeniem TSH .
O co chodzi? Musicie wiedzieć, że TSH nie zawsze jest podwyższone, ponieważ choruje sama tarczyca. Najczęściej w organizmie ma miejsce coś, co tarczycę obciąża, i zanim przepisze się receptę na hormony, należy szukać przyczyn zmniejszonej wydajności pracy tarczycy.
Z tego tekstu dowiecie się, czego musicie wymagać od swojego lekarza i jak się zachowywać podczas wizyty. Pamiętajcie, że Karta Praw Pacjenta gwarantuje Wam prawo do informacji na temat zaproponowanych metod leczenia.
Aby była jasność. Nikogo absolutnie nie namawiam do zaprzestania leczenia farmakologicznego, ale do wykonania kilku podstawowych badań, które mogą rzucić nowe światło na Waszą sytuację. 

No to zaczynamy ;)

Żyjemy dziś bardzo szybko. Spieszymy się do pracy, w której czeka na nas mnóstwo spraw na wczoraj. Nie zawsze spotykamy tam też ludzi, których lubimy. Z badań wynika, że ponad połowie z nas działają na nerwy ludzie z którymi pracujemy. Bywa, że nasi przełożeni przenosząc swoje prywatne problemy do pracy, wprowadzają nerwową atmosferę doprowadzając do tego, że cała załoga pracuje w stresie. Po pracy spieszymy się do domu. Stresujemy się, czy zdążymy na autobus, po dzieci do przedszkola, zrobić obiad zanim rodzina umrze z głodu... i można by wyliczać w nieskończoność momenty, w których ciśnienie idzie nam niebezpiecznie do góry.
Stres jest nieodłącznym elementem naszego życia, i tak było, jest i będzie. Jeśli jednak nie nauczymy się go opanowywać, bezwzględnie odbije się na naszym zdrowiu, a w szczególności na naszej tarczycy.

Co się z nami dzieje pod wpływem stresu?

Można by zapytać "a do czego ten stres jest nam w ogóle potrzebny"? Mówi się, że zwiększa produkcję wolnych rodników i że w ogóle piękności i zdrowiu szkodzi.
Opowiem na prostym przykładzie. Wyobraź sobie, że spacerujesz w parku słuchając śpiewu ptaków i podziwiając zieleniącą się trawę, aż tu nagle spostrzegasz, że w Twoim kierunku biegnie szczekający bulterier bez kagańca? Co robisz? Zaczynasz się modlić? Próbujesz obezwładnić go wzrokiem? Nie, nie. Założę się że zaczniesz biec ile sił w nogach. To prawidłowa reakcja sterowana kortyzolem wespół z adrenaliną i noradrenaliną. Krew zacznie Ci szybciej krążyć, zwiększy się napięcie mięśni i częstotliwość rytmu serca. Wszystko po to, abyś działał. No i co równie ważne, musisz mieć siłę, aby dobiec do bezpiecznego miejsca, więc kortyzol podniesie Ci stężenie glukozy we krwi.
Pomyśl teraz co się stanie jeśli bulterier będzie za Tobą biegał cały dzień? Albo będzie się przyczajał i gonił kilka razy w ciągu dnia? Myślisz teraz, " to mało prawdopodobne" ? I dobrze myślisz. To powinno być mało prawdopodobne, ponieważ gdyby tak było, to długo byś nie pociągnął.
Stres jest człowiekowi potrzebny jako stymulator, mobilizator do działania.
Poziom kortyzolu we krwi rośnie rano, ponieważ potrzebujemy sygnału do wstania z łóżka. Później w miarę upływu dnia spada, aby najniższą wartość osiągnąć wieczorem. To sygnał, że pora kłaść się do łóżka i zregenerować po całym dniu. No właśnie. A jeśli zestresowaliśmy się wieczorem, np. oglądając horror, kłócąc się z mężem, czy analizując stresujący dzień w pracy? Poziom kortyzolu wzrasta wtedy, kiedy powinien być na niskim poziomie. Źle śpimy. Rano wstajemy zmęczeni. Przerabialiście to?
A co z osobami, które pracują na zmiany, także w nocy. Kortyzol jest tu jak na huśtawce.
Organizm, w którym poziom kortyzolu skacze jak na huśtawce i do tego jest stale na podwyższonym poziomie, nie będzie działał prawidłowo.

Kortyzol a tarczyca!

Dla tych, którzy nie znają tematu. Tarczyca wytwarza dwa hormony, tyroksynę (T4) i trójjodotyroninę (T3). Kontrolę nad nimi sprawuje hormon tyreotropowy TSH wytwarzany przez przysadkę mózgową. T4 jest formą nieaktywną. Aktywną postacią hormonu tarczycy jest T3, więc aby tarczyca działała prawidłowo musi dość do konwersji, czyli przekształcenia się T4 w T3. 
Co się z nami dzieje w sytuacji przewlekłego stresu?
Kortyzol po pierwsze zaburza konwersję T4 (tyroksyny) do T3 (trójjodotyroniny), ale też bardzo często doprowadza do przekształcenia się T3 do RT3 czyli tzw. odwrotnego T3, reverse T3.
RT3 jest nieaktywną formą T3, więc na nasz organizm nie działa .
UWAGA! RT3 wytwarzane jest także w niedoborach witaminy B12, kwasu foliowego lub zbyt niskiego IG diety. Po co tak się dzieje? Wyobraźcie sobie wojnę, głód. Jecie niedoborowo, bardzo niskokaloryczne. Jak reaguje organizm? Zwalnia metabolizm abyście przeżyli. RT3 ma tu kluczową rolę.
Jeśli jesteś na diecie ubogokalorycznej, z małą ilością węglowodanów, i nie chudniesz mimo ćwiczeń, masz odpowiedź, kto jest winowajcą.
Podwyższony poziom kortyzolu przyczynia się także do zmniejszenia zdolności wątroby do usuwania nadmiaru estrogenu. Ten z kolei blokuje T4 i sprawia, że nie zachodzi konwersja do T3. Sami widzicie, że hormony są ze sobą ściśle powiązane.
Każda Pani, która z jakichkolwiek powodów zażywa środki antykoncepcyjne (zawierające estrogen), powinna badać poziom kortyzolu, aby nie doprowadzić do subklinicznej niedoczynności tarczycy. 
Każda Pani 25 + która boryka się z kłopotami z cerą powinna zbadać poziom estrogenu i kortyzolu, aby nie doprowadzić do subklinicznej niedoczynności tarczycy.

Kwestia kolejna, aby doszło do konwersji T4 do T3 potrzebujemy sulfatazy, enzymu produkowanego przez bakterie jelitowe. Już ojciec medycyny Hipokrates wieki temu mówił, że zdrowie bierze się z jelit. Każdy, kto ma niedoczynność tarczycy, musi bezwzględnie zadbać o prawidłową pracę jelit. Kluczowy jest stan mikroflory.
Jeśli mając niedoczynność tarczycy odczuwasz dolegliwości trawienne (wzdęcia, gazy, pełność) i Twój lekarz to ignoruje przepisując tylko leki, zmień lekarza. Żadna dawka leków nie pomoże jeśli masz zaburzenia mikroflory. Jeśli masz zaburzenia wytwarzania sulfatazy, to choćbyś kilogramami brała T4 (główny składnik leków na niedoczynność np. Letrox lub Euthyrox) nie dojdzie do konwersji, a Ty zafundujesz sobie oporność komórek na hormon tarczycy. Będziesz łykać hormony, a objawy niedoczynności pozostaną. Dalej będziesz tyła. Będziesz zmęczona, podenerwowana, obrzęknięta, zniechęcona.
Koniecznością jest zbadanie, czy nie masz nietolerancji pokarmowych wywołujących stan zapalny, oraz zastosowanie diety regulującej pracę jelit i zwiększającej produkcję bakterii acidofilnych w przewodzie pokarmowym. Kluczem jest dieta bogata w błonnik. To błonnik stanowi podłoże do rozwoju bakterii acidofilnych. 

Diagnostyka, czyli musisz wiedzieć, czego oczekiwać o lekarza

A teraz kwestia kluczowa, abyście wiedzieli, czego oczekiwać w gabinecie lekarskim.
Ja jestem trudna, bo co nieco wiem i nie boje zadawać podchwytliwych pytań. Nie boję się też dyskutować, jeśli z czyś się nie zgadzam.
UWAGA! Dyskutował z Wami będzie tylko dobry i mądry lekarz. Ten który nie ma wiedzy dyskutował nie będzie, bo będzie się bał, że go zagniecie wiedząc więcej. Wielu lekarzy wyszło z uczelni 20 lat temu i zapomnieli, że medycyna cały czas się rozwija, prowadzone są nowe badania etc.
Jak trafiać do dobrych lekarzy. To proste. Sami selekcjonują się na wizytach ;). 
Jeśli lekarz zleca Wam tylko TSH, to nic tylko usiąść i płakać. Cóż z tego że TSH macie w normie jak nie zachodzi konwersja. Jeśli łykacie Euthyrox, to duża ilość T4 sprawi, że TSH będzie w normie, ale tarczyca nie będzie pracowała prawidłowo. Wy dalej będziecie tyły, będziecie ospałe, zniechęcone etc.  Kluczem jest pełen obraz. TSH, T4 i T3 a konkretniej FT4 i FT3 czyli tzw. formy wolne.
Pracując z moimi klientami czuję się czasem jak dziwoląg. Mówię im o rzeczach, które powinni wiedzieć od lekarza prowadzącego. Czuję się z tym strasznie. Dlatego, że ja nie jestem od tego i ilość osób jakim mogę pomóc jest ograniczona i przeraża mnie myśl, że mnóstwo ludzi jest źle diagnozowanych i źle leczonych.
Osobom z niedoczynnością tarczycy lekarze przepisują na ogół Letrox lub Euthyrox czyli wolną tyroksynę (FT4). Super, jeśli nie macie problemów z konwersją. Jednak, jeśli bierzecie leki, a dalej tyjecie i macie ochotę rzucić się z mostu, zbadajcie poziom estrogenu we krwi i kortyzolu, bo inaczej na nic Wasze faszerowanie się lekami. Konieczne jest także upewnienie się, że żaden z pokarmów nie powoduje w organizmie stanu zapalnego, czyli w skrócie, że nie macie nietolerancji pokarmowej.
Oprócz tego jeszcze:
* poziom zapasu żelaza - ferrytyny i ogólnie żelaza we krwi,
* poziom witaminy D3,
* poziom witaminy B12,
* poziom cynku i selenu, 
Te wskaźniki musicie mieć w normie, ale nie w dolnej granicy. Przynajmniej w połowie. Dla sprawnego funkcjonowania tarczycy są kluczowe.

O diecie w niedoczynności pisałam TU i TU i o tarczycy jeszcze TU.

Na pracę tarczycy wpływają jeszcze:

* wysoka prolaktyna -  blokuje TSH
* niski progesteron - obniża poziom T4 i T3
* wysoki testosteron - powstaje oporność komórek na T3
* napiszę wprost: głupie, idiotyczne diety odchudzające. Dieta uboga w węglowodany, ubogoenergetyczna, mocno ograniczająca tłuszcz i mało odżywcza.
* infekcje Helicobacter Pylori, Candida,
* anemia

Polecam do poczytania:
* C.Brook, N.Marschall - Podstawy endokrynologii 
* F.S. Greenspan, D.G.Gardner - Endokrynologia ogólna i kliniczna
* S. Sporny - Diagnostyka Chorób Tarczycy 
* E.Wetherell - Tarczyca, jak rozpoznać objawy choroby

Dlaczego w niedoczynności tarczycy tak ważna jest dieta oraz jak prostymi sposobami obniżyć poziom kortyzolu?

$
0
0


Sposób odżywiania ma znaczenie kluczowe w leczeniu wielu chorób. Nie inaczej jest w przypadku niedoczynności tarczycy (także w Hashimoto).
Kto obserwuje mój fanpage na Facebooku nie raz miał okazję się o tym przekonać. Publikuje tam czasami maile od moich podopiecznych, które dowodzą prawdziwości tej tezy.

U Pani, której list publikuję poniżej, miesiącami nie działały leki. Dopiero wsparcie diety sprawiło, że w końcu "klik" parametry w normie. Dieta tarczycowa ma wspierać tarczycę, ma ją stymulować jednocześnie odciążając inne układy. Odżywianie nie może być dla tarczycy ciężarem.

Jeśli lekarz zdiagnozował u Ciebie niedoczynność tarczycy i mówi, że nic nie musisz zmieniać w swojej diecie nawet nie pytając, jak ta dieta teraz wygląda, nie słuchaj go. Za chwilę dowiesz się dlaczego.
W poprzednim poście (klik) wyjaśniliśmy sobie, że podwyższone TSH wcale nie musi oznaczać problemów z samą tarczycą. Bardzo często jest sygnałem, że w organizmie dzieje się coś, co tarczycę obciąża, dlatego zanim lekarz przepisze Ci hormony powinien przeprowadzić szeroki wywiad i wykonać badania, o których także w poprzednim poście pisałam. Po co to wszystko? Aby znaleźć to coś, co tarczycę obciąża. Większość z tych rzeczy można skorygować samą dietą lub zmianą stylu życia (niedobory, kortyzol).
Jeśli ktoś nie czytał poprzedniego posta, proszę nadrobić tę zaległość (klik). Dzisiejszy post jest kontynuacją tego poprzedniego.

Po co zmieniać dietę przy chorej tarczycy? 

O zasadach diety w chorobach tarczycy pisałam TU i TU i o tarczycy jeszcze TU.
Sprawne funkcjonowanie tarczycy to klucz do sprawnego funkcjonowania metabolizmu, dlatego to tak ważny organ. Nieprawidłowy poziom hormonów tarczycy (może być nieprawidłowy przy prawidłowym TSH wyregulowanym za pomocą leków - pisałam o tym w poprzednim poście) powoduje podwyższony poziom cholesterolu, zaburzenia trawienia, zaparcia, tworzenie się kamieni żółciowych. Czy to ryzyko nie powoduje konieczności zadbania o dietę która to ryzyko zmniejszy lub zniweluje?
Słyszysz od lekarza "nie musi Pani zmieniać diety". Ok. Czyli wolno mi zjeść golonkę w piwie, kajzerkę z żółtym serem, jeść słodycze i wciągnąć paczkę chipsów wieczorem. Cóż z tego, że za chwilę do moich problemów z tarczycą dojdzie podwyższony poziom cholesterolu, trójglicerydów, zaparcia i podwyższone ciśnienie krwi.
Tarczyca nie znosi toksyn, chemii, konserwantów, barwników czyli tej całej żywnościowej litanii na etykiecie. Myślę, że pacjent powinien mieć świadomość, że mając chorą tarczycę musi tego unikać.
Czytanie etykiet produktów powinno wejść w nawyk. Racjonalne zakupy także. 
Jest wiele osób z niedoczynnością tarczycy uzależnionych od słodyczy. Być może któryś z nich wpadnie na pomysł łykania bromu? To teraz takie modne i polecane na różnych forach internetowych. Myślę, że warto przestrzec przed tym, że tego robić nie wolno. Brom utrudnia produkcję hormonów tarczycy. Tak samo chlor. Wiele miast w dalszym ciągu chloruje wodę. Osobom z niedoczynnością tarczycy nie wolno takiej wody pić. Także na niej gotować.
Tarczyca nie lubi zarówno podwyższonego poziomu cukru we krwi jak i dużych wahań. Osoby z tym schorzeniem powinny odżywiać się tak jak cukrzycy i insulinooporni. To bardzo ważna informacja, bo inaczej doprowadzimy do insulunooporności, a w dalszej konsekwencji do cukrzycy.
Kolejna kwestia - regularność posiłków. Wahania poziomu cukru prowadzą do przekształcania się T3 do RT3 (pisałam o tym w poprzednim poście). RT3 zwalnia metabolizm. Osoby z chorą tarczycą nie mogą sobie pozwolić na to, aby nie jeść przez pół dnia, a potem najeść się wieczorem. 
Żelazo! Jego niedobór zwiększa produkcję RT3 także zwalniając metabolizm. 
Są też produkty, które pracę tarczycy zdecydowanie poprawiają i dieta chorego musi w te produkty obfitować. Naprawdę nie ma potrzeby o tym wspominać? Są to: witamina B2, B3, B6, B12, witamina E, D3, C, cynk, selen, żelazo, algi. Kluczem jest też błonnik z uwagi na stanowienie podłoża do rozwoju bakterii acidofilnych. Też nieistotne?
No i nie wolno spożywać na surowo produktów zawierających goitrogeny (pisałam o tym w poście o diecie tarczycowej).  
Koniecznie trzeba też poruszyć kwestię trawienia, mikroflory bakteryjnej jelit i nietolerancji.


Jak obniżyć poziom kortyzolu?



Jak wpływa na tarczycę, wiemy. Pisałam w poniedziałek.
Dodam, że działając katabolicznie utrudnia rozwój tkanki mięśniowe i sprzyja odkładaniu się tkanki tłuszczowej.
Dieta niskokaloryczna, ćwiczenia i zero utraty wagi? Zbadaj poziom kortyzolu.





Jak go obniżyć?

* najpóźniej 1,5 godziny (optimum to 3 godziny) przed snem wyłącz komputer i telewizor. Nie przeglądaj także internetu w telefonie. Odłącz się od elektroniki. Niebieskie światło z ekranów hamuje uwalnianie melatoniny, a przeciążony organizm zwiększa produkcję kortyzolu.
Najwyższy poziom kortyzolu ma miejsce rano. Najniższy wieczorem, po to abyśmy spokojnie zasnęli i zregenerowali się podczas nocnego snu. Nie wolno zaburzać tych proporcji. 
Nie da się? Uwierz że się da. Idź pod prysznic, starannie oczyść skórę twarzy, wklep krem i poczytaj książkę. Kiedy ostatnio miałaś w rękach dobrą książkę?

* ćwiczenia relaksacyjne przy muzyce. W sieci znajdziesz mnóstwo propozycji. Rozluźniają mięśnie, wyciszają, regulują oddech.

* śpij minimum 6 godzin dziennie. Maksimum 8.

* aby zmniejszyć stężenie pochodnych prozapalnych i ukoić centralny układ nerwowy jedz produkty bogate w kwasy tłuszczowe z rodziny Omega 3, cynk, witaminy z grupy B i magnez. Omega 3 zmniejszają stężenie pochodnych prozapalnych, a te pozostałe "uspokajają" centralny układ nerwowy. Poziom magnezu powinnaś mieć w górnej granicy normy. Jeśli w badaniach wyszedł Ci mocno zawyżony poziom kortyzolu polecam suplementację. Chodzi o szybką reakcję. Pamiętaj że przyswajalność magnezu zwiększa witamina B6.

* konieczne jest wykluczenie nietolerancji pokarmowej, która będzie powodowała stan zapalny i zwiększała produkcję kortyzolu. Bez tego ani rusz. 

* poziom kortyzolu obniży także L-glutamina. Przy mocno zawyżonych poziomach polecam suplementację tym aminokwasem.

* dobre efekty daje także suplementacja L-Theaniną. Suplementujemy ten aminokwas w dużych nadwyżkach kortyzolu.

* zbadaj poziom witaminy B12 i jeśli jest niski, koniecznie włącz suplementację.

* zażywaj każdego dnia 1000 -  1500 mg witaminy C dziennie.

UWAGA! Suplementację stosujemy przy znacznie przekroczonych normach kortyzolu, ponieważ zależy nam na szybkich efektach. W nieznacznie przekroczonych normach wystarczy zmiana diety.

* należy zadbać o stabilny poziom cukru we krwi. Jakiekolwiek wahania będą wpływały negatywnie. Jedz co 3 godziny.

* nie wolno stosować diety ubogiej w węglowodany. Węglowodany wpływają na produkcję serotoniny. Ponadto uspokajają nadnercza.

* wieczorem wypij kubek (250 ml) naparu z melisy. Podziała uspokajająco i relaksująco. 

* zrezygnuj z picia kawy na rzecz żeń - szenia. 

No i najważniejsze! Radzenie sobie ze stresem !!! Wiele osób ma z tym duży problem. Lubimy martwić się na zapas, wkurzać, bo spóźnia się autobus, koleżanka dostała podwyżkę, a Ty nie, w sklepie nie było Twojego rozmiaru bluzki, przypaliłaś obiad, ktoś wcisnął się w kolejkę przed Tobą w sklepie itp.
Daj spokój. Wyluzuj. Nie spinaj się. Naucz się podchodzić do życia i do ludzi z rezerwą. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Na inne nie masz wpływu i pora w końcu to sobie uświadomić i pogodzić się z tym. Ciesz się tym, że żyjesz. Że otworzyłaś rano oczy, że dzieci masz zdrowe, rodziców. Jak czujesz"przegrzewają Ci się zwoje" złap pięć wolnych oddechów, policz do pięciu i powiedz sobie "obniżamy kortzol, wcale się nie złoszczę".
To pewnie wydaje Wam się śmieszne i myślicie pewnie teraz, że minęła się ta Gocha z rozumem, ale uwierzcie, DZIAŁA! Tylko potrzeba czasu i nauczenia się prawidłowych reakcji.
Polecam też spacery i ruch na świeżym powietrzu.
Trzeba nauczyć się odcinać od zmartwień, na które sami nie mamy wpływu.

Polecam do poczytania:
* C.Brook, N.Marschall - Podstawy endokrynologii 
* F.S. Greenspan, D.G.Gardner - Endokrynologia ogólna i kliniczna
* S. Sporny - Diagnostyka Chorób Tarczycy 
* E.Wetherell - Tarczyca, jak rozpoznać objawy choroby


Wegetariańska zapiekanka z pomidorami, cukinią, oliwkami i serem pleśniowym! W sam raz, kiedy wszyscy głodni i mało czasu na gotowanie!

$
0
0























Wegetariańska zapiekanka z pomidorami, cukinią, oliwkami i serem pleśniowym. Jedna z moich ulubionych. Zazwyczaj robię ją w soboty, ponieważ to bardzo szybki obiad i na dodatek bardzo lubiany przez moje dzieci.
Sos przygotowuję wówczas w piątek wieczorem. Odstany w lodówce fajnie przejdzie aromatem bazylii.
Po sobotnich zakupach i sprzątaniu lekko go podgrzewam, mieszam z ugotowanym makaronem i dodatkami, a następnie wstawiam do piekarnika. Szybko i smacznie.
Jeśli nie lubicie sera pleśniowego, możecie użyć parmezanu lub innego twardego sera. Wystarczy posypać wierzch.
Dobrym sposobem jest użycie małych naczyń do zapiekania, tak aby każdy miał swoje. Wówczas nie zniszczymy kształtu zapiekanki podczas nakładania na talerz, jak to ma miejsce w przypadku pieczenia w jednym, dużym naczyniu.
Bardzo proste, smaczne, szybkie danie obiadowe.
Polecam na sobotę ;)

Kaloryczność:
Porcja ma ok. 430 kcal


Składniki na sos dla 4 osób:
* 2 puszki pomidorów krojonych bez skóry 
* pęczek bazylii
* szczypta soli 
* pieprz 

1.Pomidory blendujemy z bazylią na gładką masę. Wlewamy do garnka, doprowadzamy do wrzenia i zmniejszając ogień do minimum gotujemy, aż odparujemy wodę. Sos ma być gęsty, kremowy. 
2. Doprawiamy do smaku szczyptą soli i odrobiną świeżo zmielonego pieprzu. 

Pozostałe składniki:
* 250 gramów pełnoziarnistego makaronu świderki
* jedna cukinia
* łyżka klarowanego masła
* garść czarnych oliwek
* 120 gramów sera z niebieską pleśnią    

1. Makaron gotujemy al dente.
2. Cukinię kroimy w półtalarki i szklimy na klarowanym maśle. 


3. Ugotowany makaron mieszamy z sosem, cukinią i oliwkami. Dekorujemy serem.
4. Gotową zapiekankę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 10 minut. 

 Smacznego ;)

Alkohol na diecie. Czy podczas redukcji masy ciała trzeba zrezygnować z alkoholu?

$
0
0


Alkohol poważnie szkodzi zdrowiu i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Pity w dużych ilościach, regularnie, negatywnie wpływa na funkcjonowanie całego organizmu.
Gdzie by nie spojrzeć. Od zaburzeń wchłaniania składników odżywczy, uszkodzeń śluzówki przełyku, żołądka i dwunastnicy, po uszkodzenia wątroby, trzustki i negatywnego wpływu na układu nerwowy, krwionośny czy odpornościowy.
Jest bardzo kaloryczny, choć wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy.
1 gram czystego alkoholu to aż 7 kcal. Dla porównania 1 gram białka czy cukru to 4 kalorie, a jeden gram tłuszczu 9 kcal. Sami więc widzicie. Jeden drink zawierający 50 gramów wódki to 110 kcal plus oczywiście dodatki typu sok, syrop, cola czy co tam jeszcze barmani dodają. Kolorowy drink zawierający słodkie dodatki potrafi być bardzo kaloryczny. Może mieć nawet 300 kcal. Ile takich drinków potrafilibyście wypić na imprezie?

Tuczący alkohol

Kalorie pochodzące z alkoholu to tzw. puste kalorie. Oznacza to iż wraz z nim nie dostarczamy do organizmu żadnych wartości odżywczych. Oprócz tego że alkohol sam w sobie dostarcza nam solidną dawkę kalorii, wzmaga apetyt, więc sytuacje z alkoholem, są na ogół sytuacjami ze sporą dawką kalorii z jedzenia, na ogół niezdrowego, nad którego ilością często tracimy kontrolę.
Spotkanie ze znajomymi przy piwie to najczęściej spotkanie lub impreza przy słonych orzeszkach, krakersach, paluszkach czy chipsach. Piwo na bardzo wysoki indeks glikemiczny więc szybko podnosi nam ilość glukozy we krwi, a tym samym powoduje gwałtowny wyrzut insuliny która pięknie roznosi do komórek tłuszcz z przekąsek. Chipsy, paluszki, orzeszki, krakersy to plus minus 500 kcal w 100 gramach. 100 gramów chipsów czy orzeszków to naprawdę bardzo mało. Nawet się nie obejrzysz i zaczynasz drugą setkę dostarczając sobie kolejną porcję energii której nie wykorzystasz. Podczas takich spotkań nikt nie robi przecież stu okrążeń dookoła lokalu. Impreza jest stacjonarna. Tak samo jak wszelkie grille z kiełbasą. Solidna dawka kalorii, ogromny wyrzut insuliny i odżywienie komórek na bogato. W tłuszcz.
A ile tych piwek być potrafi w takich sytuacjach? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami i policzyć ilość kalorii. Polecam usiąść. Może się okazać że 1-2 piwa plus przekąski to większa część Waszego dziennego zapotrzebowania na diecie.

A czysta polska wódka? Wcale nie wygląda lepiej. Wszelkie popitki to słodkie soki i napoje, także gazowane. Bomba kaloryczna. Wódka szybko uderza do głowy, więc pijąc ją należy jeść. Jeść tłusto i kalorycznie.
Na bazie wódki przygotowywane są także przeróżne drinki. A jeśli nie na bazie wódki, to przeróżnych słodkich alkoholi i dodatków. Wyglądają przepięknie i kusząco. Pyszne i słodkie. I znów mamy wyrzut insuliny i tłuszczyk.



A wino?
Wino i do tego czerwone, wytrawne lub półwytrawne jest najzdrowsze i wypada tu najlepiej. Zawiera mnóstwo antyoksydantów, potas, magnez, żelazo i kwasy organiczne. Wszystkie Chinki staruszeczki jako sekret swojej długowieczności podają czerwone wino. Małe ilości, ale często. Zresztą wino nie należy do alkoholi które pije się w dużych ilościach. Szybko uderza do głowy i daje mocny efekt, ale nazajutrz rano. Solidny ból głowy niejednego nauczył umiaru.
No właśnie. Ilości i umiar.  

W czym tkwi sekret?

Moi pacjenci bardzo często pytają mnie o alkohol. Obawiają się że będąc na diecie stracą towarzysko. Że będą postrzegani jak dziwacy i w konsekwencji przestaną być zapraszani na imprezy i sami także przestaną się tam czuć dobrze. Wiele osób lubi wieczorem, po pracy wypić lampkę wina. Panowie mają słabość do piwa. Można czy nie można? W czym tkwi sekret?
W ilości i częstotliwości.
Wino jest zdrowym alkoholem. Lampka ma ok. 100 kcal. Moim pacjentom pozwalam na maksymalnie 3 lampki w tygodniu, ale nie tego samego dnia;).
Jeśli chodzi o panów lubiących piwo, to tu na ogół jestem nieustępliwa. Piwo ma wysokie IG i jest dość słodkie. Jeśli Pan chce wypić jedno piwo w weekend. Ok. Ale bez przekąsek.
Absolutnie zakazane są wszelkie kolorowe, pełne cukru drinki. Ani jednego. 

Wielkanocne jajo faszerowane marchewką i nasionami chia!

$
0
0


Witamina D, B12, żelazo, kwasy tłuszczowe z rodziny Omega 3, karotenoidy i duuużo pełnowartościowego białka. Takie jest moje wielkanocne faszerowane jajo. Pyszne i zdrowe. Założę się że takiej kompozycji smakowej jeszcze nie jedliście, i założę się że taka wersja faszerowanego jaja przypadnie Wam do gustu.
Farsz nie ma majonezu. Ma za to słodką marchewkę delikatnie podkręconą imbirem. Do tego nasiona chia które nadają ostatecznego charakteru. Zachęcam do wypróbowania.
Takie jajka na pewno zostaną zauważone na świątecznym stole ;).



Kaloryczność:
Jedna połówka jajka ma ok. 40 kcal






Składniki:
* 5 jajek
* 100 gramów marchewki
* łyżeczka klarowanego masła
* pół łyżeczki imbiru
* pół łyżeczki ksylitolu
* płaska łyżka nasion chia
* szczypta soli

1. Jajka wkładamy do zimnej wody. Gotujemy 6 minut licząc od momentu, aż woda zacznie się gotować.
2. Marchewkę ścieramy na drobnej tarce. W garnku o szerokim dnie rozgrzewamy klarowane masło. Dodajemy marchew, sól, imbir i ksylitol. Mieszamy, przykrywamy pokrywką, zmniejszamy ogień do minimum i dusimy 2 minuty. Wyłączamy ogień, odstawiamy na 10 minut. 
3. Ugotowane jajka obieramy ze skorupek, przekrawamy na pół, wydłubujemy żółtka. 
4. Do rozdrabniacza (lub malaksera) wkładamy marchew i żółtka. Ucieramy. Mieszamy z nasionami chia. Farszem napełniamy białka - ja użyłam szprycy do tortów. Jeśli nie mamy ani rozdrabniacza, ani malaksera należy utrzeć widelcem.  


























Pieczona papryka ramiro faszerowana ziołowym serkiem i migdałami

$
0
0

Uwielbiam tę przekąskę. Pyszna słodka papryka, delikatny ziołowy serek i chrupiące migdały. Pycha!
Papryczkę trzeba upiec, wystudzić, nafaszerować i odstawić do stężenia.Tyle i aż tyle.
Używamy papryczki Ramiro. Jest bardzo delikatna i słodka, a swoim kształtem idealnie pasuje do tego typu dań.

Kaloryczność:
Plasterek faszerowanej papryki ma ok. 35 kcal


Składniki na jedną faszerowaną paprykę Ramiro:
* jedna papryka ramiro
* 100 gramów sera feta
* 100 gramów śmietankowego serka typu philadelphia
* świeże liście bazylii
* świeże liście mięty
* 3 łyżeczki mielonych migdałów

1. Paprykę kładziemy na folii aluminiowej. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 10 minut. Wyłączamy piekarnik i trzymamy paprykę w cieple przez kolejne 20 minut. Po tym czasie wyjmujemy paprykę z piekarnika i całkowicie studzimy. 
UWAGA! W tym momencie nie zdejmujemy skóry z papryki!!!


2. Zioła drobniutko siekamy, mieszamy z serkami i migdałami na jednolitą masę. 


3. Przy pomocy szprycy do tortów faszerujemy paprykę ściągając palcami farsz ku dołowi. 
4. Nafaszerowaną paprykę kładziemy na folię i wstawiamy do lodówki na 4 godziny. Po wyjęciu z lodówki delikatnie ściągamy z papryki skórę i kroimy w plastry. 


25 przepisów na Wielkanocny stół! Tradycyjnych i nowoczesnych!

$
0
0



Wielkanocne śniadanie to klasyka. Żurek, biała kiełbasa i jajeczko którym dzielimy się z rodziną.
Reszta zależna jest od tradycji danego regionu i rodzinnych przyzwyczajeń. 
Dziś chcę Wam podsunąć kilka pomysłów na wielkanocne menu. Jestem pewna że każdy wybierze coś dla siebie.
W szczególności polecam jajeczka bez majonezu, domowy pasztet który w domach wielu moich czytelników okazał się hitem i na Wielkanoc i na Boże Narodzenie, mini serniczki z likierem sheridan, mazurek, zupę z kaczki, jajka z marchewką i pieczoną paprykę Ramiro faszerowaną serkiem . 
Jestem ciekawa Waszych wielkanocnych potraw. Piszcie w komentarzach co pojawia się na Waszych stołach. Co jest tradycyjne, a co wprowadziliście nowego?  
 
(aby przejść do przepisu, kliknij na nazwę dania)


KLASYKA

Żur na wędzonce 

Faszerowane jajeczka bez majonezu

Jajka faszerowane marchewką i nasionami chia. Bez majonezu!


Jajeczka z prosciutto 

Jajeczka z kremem z wędzonego łososia. Bez majonezu ! 

Roladki z wędzonego łososia z kremem chrzanowym

Chudziutki, domowy pasztet z żurawiną 



 WYPIEKI INNE NIŻ WSZYSTKIE









 FIT PRZEKĄSKI 







NA ŚWIĄTECZNY OBIAD
Zupa z kaczki

Kaczka z jabłkami






Rolada drobiowa w sosie z kolorowego pieprzu


Viewing all 175 articles
Browse latest View live