Quantcast
Channel: Qchenne-Inspiracje! Odchudzanie, dietoterapia, leczenie dietą
Viewing all 175 articles
Browse latest View live

Wielkanoc w trakcie diety redukcyjnej. Jak to pogodzić? Jak jeść aby " i wilk był syty, i owca cała"?

$
0
0


O tekst o tej tematyce prosiło wielu moich klientów, i wielu czytelników odchudzających się samodzielnie. Zaznaczam że jest to artykuł dla osób będących na dietach redukcyjnych, czyli osób które straciły już kilka kilogramów i będąc w trakcie diety nie wiedzą ja się zachować przy świątecznym stole. 
Nie wiedzą na co mogą sobie pozwolić, a na co nie, aby z jednej strony nie zmarnować utraconych dotychczas kilogramów, a z drugiej skosztować Wielkanocnych pyszności.  
W cudzysłowie, co zrobić aby "i wilk był syty, i owca cała".

Zawsze przy tego typu artykułach pojawiają się komentarze w stylu "święta są raz do roku, bez przesady, raz zjesz nic się nie stanie, nie można sobie wszystkiego odmawiać" etc. 
Ze swojego doświadczenia (moje odchudzanie przypadło i na jedne i na drugie święta) mogę powiedzieć "łatwo się mówi". Doświadczenie moich pacjentów i czytelników tylko to potwierdza. Łatwo się mówi jak nie jest się np. osobą która dietą i ćwiczeniami zbiła 4 kilogramy w miesiąc i jest z tego faktu ogromnie dumna. Dla takiej osoby wizja przekreślenia tego trudu świąteczną biesiadą jest przerażająca. 
Łatwo się mówi osobom które dietę redukcyjną i wyprowadzenie z niej mają już za sobą i zyskały sprawnie pracujący metabolizm w którym jedzenie pali się jak w piecu.  
Osobom na redukcji nie jest łatwo. Świąteczne jedziecie kompletnie różni się od tego które ma się rozpisane w diecie. Jest kompletnie inaczej zestawione.
Ilość maili jaką dostałam od moich klientów w sprawie świątecznego jedzenia w ciągu ostatniego tygodnia przerosła moje oczekiwania. Spodziewałam się pytań o święta, ale nie aż tylu.
Wniosek z tej lektury jest oczywisty - świąteczny stół przeraża. Świąt najbardziej boją się osoby które zaczęły dietę redukcyjną i mają już sukcesy, oraz osoby które w wyniku diety wygerulowały pracę przewodu pokarmowego i pozbyły się zaparć, bólu brzucha, wzdęć czy gazów. 
Wiele osób pisało wprost, że najchętniej w święta nie jadło by nic. Zwyczajnie, ze strachu. 
Ale nie tędy droga. Spokojnie. Święta i redukcję da się pogodzić ;)



Klucz do sukcesu

Nie chodzi o to aby usiąść przy stole z rodziną i nie zjeść nic. Podczas rodzinnych spotkań ma być miło i radośnie. Jest tyle pyszności. No grzech nie spróbować. Trzeba jednak trzymać się pewnych zasad aby proces trawienia przebiegał sprawnie.
Dacie radę ;) 

* Po pierwsze głowa!
Pamiętaj że odchudzanie zaczyna się w głowie. Wtedy kiedy uświadamiasz sobie jakie błędy żywieniowe popełniłaś (błędy które doprowadziły Cię do otyłości lub kilku nadprogramowych kilogramów) i wtedy kiedy już świadoma jesteś gotowa stawić tym błędom czoła. Wtedy kiedy już gotowa i świadoma, zaczynasz zmiany.
Pamiętaj o tym kiedy zasiądziesz za stołem i będziesz chciała ulec pokusie zatracenia. Dieta redukcyjna na której jesteś to nie kara. To lekcja, nauka jak jeść aby być zdrową, szczupłą i sprawić że Twój metaboliczny piec będzie działał sprawnie. Mówię tu oczywiście o moich dietach bo moje mają takie działanie.
Nie rzucaj się jak przysłowiowy szczerbaty na suchary. Panuj nad sobą. Panuj nad ilością zjadanego jedzenia. Jedz z głową.   
Zatracenie w świątecznym jedzeniu to nasza Polska specjalność. Powinniśmy się wstydzić za to co się dzieje na izbach przyjęć w szpitalach zarówno w święta Wielkanocne jak i Bożego Narodzenia. 
Za czasów komuny można to było jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale teraz, w tych czasach kiedy sklepowe półki uginają się od towaru?
Pamiętaj. Święta nie usprawiedliwiają objadania się ponad miarę. To że coś stoi na stole, nie oznacza że musi być zjedzone przez Ciebie.  

* Ostrożnie z ilością mięsa. Zjedz, ale z umiarem.
Żurek z kiełbasą, szynka, pasztet, wszystko będzie dobrze jak zjesz po kawałku. Jeśli przeholujesz, żołądek odpłaci Ci wzdęciami, gazami i  kłopotami trawiennymi. Mięso trawimy najdłużej. Do tego siedzimy więc perystaltyka jelit jest spowolniona. Wsłuchuj się w żołądek. Jak poczujesz sytość, skończ jedzenie. 
Już po 3 tygodniach diety powinnaś mieć wyregulowany ośrodek głodu i sytości i doskonale orientować się kiedy jesteś najedzona. 
Na śniadaniu wielkanocnym ogranicz się do białka i warzyw. Zjedz żurek, wędliny, jajka i zieleninę. Pamiętaj że wielkanocne mięsa zawierają dużo soli która zatrzymuje wodę. W wyniku zatrzymanej wody następnego dnia możesz zobaczyć na wadze nawet 2 kilogramy więcej. Umiar w ilości mięsa ma znaczenie kluczowe. Ja osobiście zamiast słonych szynek wolę zjeść więcej jajek które faszeruję w przeróżny sposób.  Polecam Wam też mój pasztet (klik).   



* Zielone na trawienie! 
Aby pomóc w trawieniu mięsa koniecznie połącz je z zielonym. Zielonka nie jest popularna na polskich świątecznych stołach, ale pora to zmienić. Osoby będące na moich dietach redukcyjnych doskonale wiedzą ile tego zielonego powinno być w ciągu dnia. Zachowajcie tę ilość w święta.
Zielone warzywa po pierwsze obfitują w azot, który wspomaga rozkład białek do aminokwasów, po drugie zawierają błonnik który zwiększa wydzielanie trawiącej tłuszcz żółci.

* Dużo pij 
Jesz mięso które długo się trawi, zajadasz sałatę aby zwiększyć ilość błonnika, nie wolno Ci zapomnieć o piciu wody! Pęczniejący błonnik zwiększy objętość mas kałowych i zapobiegnie zaparciom. Ponadto mięso obfituje w zatrzymującą wodę sól. Jeśli nie będziesz piła zatrzymana sól zwiększy Twoją wagę nazajutrz o nawet 2 kilogramy. W święta warto popijać czystka i napar z pokrzywy. Działają moczopędnie, co zwiększy usuwanie sodu z organizmu.
Nie pij soków owocowych, kompotów, napojów. Poniżej dowiesz się dlaczego.  

* Jak mięso to nie ciasto i słodkie napoje!
Cukier hamuje wydzielanie soków żołądkowych. Jeśli więc po szynce i kiełbasie zjesz sernik, cukier zahamuje trawienie białka, które "utknie" w żołądku i zacznie fermentować. Fermentacja spowoduje gazy, wzdęcia i inne przykre dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego.
Ciasto powinniśmy zjeść najwcześniej 2 godziny po wielkanocnym śniadaniu !!!

* Ciasto zjedz najwcześniej 2 godziny po zakończeniu świątecznego śniadania
Pamiętaj jednak że to jest nadal cukier i węglowodany proste. Uważaj z ilością. 
W święta powinnaś zachować kaloryczność z diety. Jesz co innego, proporcje są całkowicie zaburzone, ale niech zostanie kaloryczność z diety. Pamiętaj że jeden kawałek ciasta to ok. 200-250 kcal.  

* Pomagaj Pani domu
Pęczniejący błonnik lubi ruch. Rozłóż sztućce, zobacz czy czegoś nie trzeba dołożyć ...... Pomagaj pani domu, aby ruszać się jak najwięcej.

* Ogranicz węglowodany do minimum
W święta jemy inaczej dlatego aby ułatwić trawienie unikaj węglowodanów typu chleb do śniadania (wyjątek stanowi chleb święcony), ziemniaki do obiadu etc. Jedz białko w towarzystwie warzyw.
Zjedzone ciasto wystarczy.

* Nie pij alkoholu (klik)

Drodzy moi, w tym wyjątkowym Wielkanocnym czasie przyjmijcie tych kilka słów ode mnie

$
0
0
Ponieważ jutro wszyscy zaczniemy kuchenne krzątanie, pozwólcie że powiem kilka słów już dziś. 
 
  Kochani z okazji zbliżających się świąt Wielkiej Nocy życzę Wam pokoju, radości i optymizmu w sercu. 
 Życzę Wam abyście potrafili cieszyć się słońcem, zieloną trawą i ciepłym powiewem wiatru. 
Abyście dostrzegali wokół siebie ludzi Wam przyjaznych, ale i tych którzy potrzebują Waszej uwagi, czasem pomocy czy dobrego słowa. 
Abyście umieli spojrzeć na siebie i zobaczyć fajnego i ciekawego człowieka i w końcu przestać przeglądać się w czyichś oczach. 
Abyście każdego dnia dostrzegali swoją wartość. 
Życzę Wam też zdrowia i rodzinnego ciepła. 
Bądźcie szczęśliwi. Kochajcie. Cieszcie się życiem. 
Ja ze swojej strony obiecuję dostarczać Wam inspiracji, porad i wsparcia. 

Ściskam Was mocno,
Małgosia  



Lekka po świętach, czyli jak pozbyć się nagromadzonej wody, gazów, wzdęć oraz wyregulować trawienie w dwa dni!

$
0
0





Święta to bardzo trudny czas dla naszego przewodu pokarmowego. Jemy dużo więcej niż zazwyczaj, jemy zdecydowanie odmiennie niż zazwyczaj, a do tego praktycznie się nie ruszamy ponieważ całe dnie w zasadzie siedzimy za stołem. Perystaltyka jelit ostro zwalnia i nie daje sobie rady i z ilością i z rodzajem pokarmów.
Wielkanoc to święta mocno mięsne, a jak wiemy, mięso trawimy najdłużej.
Aby mięso było smaczne i aromatyczne musi spędzić trochę czasu w solance z przyprawami. To tradycyjna metoda która sprawia że jest fantastyczne w smaku, ale i bardzo słone. Szynki, kiełbasy, pasztety, mięsne galarety, żurek, to wszystko zawiera spore ilości soli. Jeśli do tego dołożymy konkretne dawki cukru z Wielkanocnych ciast, kompotów, soków czy napojów, tłusty majonez z jarzynowej sałatki, biały chleb i brak ruchu, mamy gotowy efekt: uczucie pełności i opuchnięcia spowodowane zatrzymaną wodą oraz kłopoty z trawieniem które to z kolei powodują nagromadzenie się gazów, wzdęcia i charakterystyczne bulgotanie w jelitach. Na wadze po świętach możemy zobaczyć nawet 2 kilogramy więcej.
Co zrobić aby "zrzucić" tę wodę, wyregulować pracę przewodu pokarmowego oraz pozbyć się gazów, zaparć i uczucia pełności?
Polecam wypróbować moje 2-dniowe oczyszczanie!
Zasady są bardzo proste, a sama kuracja smaczna i bardzo skuteczna.

Podstawowe zasady:

* dzień zaczynasz od wypicia szklanki ciepłej wody z sokiem wyciśniętym z całej limonki. Ciepła woda pobudzi perystaltykę jelit, a kwaśny sok z limonki pobudzi procesy detoksykacji wątroby.
Sok z całej limonki można zamienić na sok z połowy cytryny.
* przez cały dzień wypijasz 1,5 litra czystej niegazowanej wody. Pić należy stale, małe ilości. Nie chodzi o to aby nalać sobie szklankę i wypić na raz. Chodzi o to aby nalać sobie szklankę i pić co jakiś czas małymi łykami. Najlepiej będzie jeśli kupisz sobie butelkę niegazowanej wody mineralnej, postawisz na biurku w pracy i będziesz stale popijała.
* przez cały dzień wypijasz 3 kubki naparu  z czystka. W sumie około 750 ml płynu. Czystek usuwa nadmiar wody i silnie detoksykuje. Jeśli ne lubisz czystka, zamień go na napar z pokrzywy. 
* ilość soli jaką możesz użyć do przygotowywania posiłków w trakcie dwudniowego detoksu to 5 gramów czyli płaska łyżeczka dziennie. Najlepiej będzie jak potrzebną ilość przełożysz do kieliszka, abyś wiedziała na ile możesz sobie jeszcze pozwolić.
* w trakcie oczyszczania nie jesz mięsa, nabiału i jaj.
* owoce jesz tylko do śniadania. 
* dozwolona jest kawa. Możesz wypić do 250 ml kawy w ciągu dnia.
* jesz w regularnych odstępach czasu.


Dzień 1:

Śniadanie:  
* 4 łyżki płatków żytnich zalewamy ciepłą wodą do zakrycia. Odstawiamy na 10 minut do napęcznienia. Dodajemy 100 gramów gruszki lub melona, łyżkę otrębów lub błonnika witalnego, oraz łyżkę 20 gramów orzechów, migdałów lub nasion chia.

Przekąska:
* 300 ml soku warzywnego z dodatkiem selera.
np. seler, burak, marchew

Obiad:
* kasza gryczana (palona lub niepalona) z warzywami i oliwą.
Używamy 70 gramów suchej kaszy, 200 gramów warzyw, 20 gramów oliwy.
Warzywa należy poddusić na oliwie i zmieszać z ugotowaną kaszą.
Całość posypujemy dowolną zieleniną np. natką pietruszki, kolendrą, bazylią.  

Przekąska:
* 300 ml soku warzywnego z dodatkiem selera
np. seler, burak, marchew

Kolacja:
* krupnik z kaszy jaglanej gotowany bez wywaru mięsnego, wegetariański.
Kaszę gotujemy w wodzie, dodajemy warzywa, przyprawy i natkę pietruszki.
Możecie skorzystać z tego przepisu (klik).
    
Dzień 2:

Śniadanie:  
* 3 łyżki kaszy jaglanej ugotowanej na wodzie mieszamy z 100 gramami gruszki lub melona. Mieszamy z 20 gramami orzechów, migdałów lub nasion chia oraz łyżeczką otrębów lub błonnika witalnego.

Przekąska:
* talerz krupniku z kaszy jaglanej

Obiad:
* kasza gryczana (palona lub niepalona) z warzywami i oliwą.
Używamy 70 gramów suchej kaszy, 200 gramów warzyw, 20 gramów oliwy.
Warzywa należy poddusić na oliwie i zmieszać z ugotowaną kaszą.
Całość posypujemy dowolną zieleniną np. natką pietruszki, kolendrą, bazylią.  

Przekąska:
300 ml soku warzywnego z dodatkiem seleranp. seler, burak, marchew

Kolacja:
* krupnik z kaszy jaglanej

Kotleciki z kaszy jaglanej z marchewką, curry i natką pietruszki. Bezglutenowe, wegetariańskie, bezmleczne! Nie tylko dla dzieci!

$
0
0























Jesteś na diecie wegetariańskiej i kończą Ci się pomysły na obiad? Komponowanie diety bezmięsnej i bezglutenowej przyprawia Cię o ból głowy? Twoje dziecko uwielbia mielone kotlety, a Ty postanowiłaś ograniczyć mięso w Waszej diecie i masz już dość jedzenia w kółko tego samego?
A może nie masz pomysłu na wykorzystanie kaszy jaglanej, a zafascynowana jej wartościami postanowiłaś jeść jej więcej?
Jeśli na któreś z powyższych pytań odpowiedziałaś TAK, polecam Ci moje kotleciki z kaszy jaglanej ze słodką marchewką, curry i aromatyczną natką pietruszki. Bardzo je lubimy, zarówno ja, mąż, jak i nasze dzieci. Są delikatne, aromatyczne i przyjemnie słodkie. W wersji obiadowej, szczególnie o tej porze roku podaję je z surówką z białej kapusty. 
Kasza jaglana to królowa kasz. Odśluzowuje i poprawia odporność. Powinna znaleźć się w naszej diecie szczególnie jesienią i wiosną. W diecie dzieci szczególnie. Moje dzieci nie zjedzą jaglanki, w żadnej postaci. Nawet z owocem. Ale te kotleciki uwielbiają i jak zrobiłam je pierwszy raz to z zaciekawieniem pytały co jest w środku. Wszystko za prawą słodkiej marchewki i curry, które bardzo się lubią i świetnie się ze sobą komponują.
Zamiast natki pietruszki można dać świeżą kolendrę i szczyptę imbiru do masy. To podkręci smak i podbije indyjskość potrawy.
Polecam jako wegetariański obiad! Świetny jako lunch box do zabrania do pracy.

PS: Jesteś na diecie i boisz się że placuszki są smażone? Bez obaw. Nie smażysz ich na rumiano, nie panierujesz. Wystarczy lekko obsmażyć i odsączyć na ręczniku papierowym. 

Kaloryczność:
Jeden kotlecik o wadze ok. 45 gramów ma ok. 40 kcal



Składniki na obiad dla 4 osób -  wychodzi około 16 - 18 kotlecików:
* 120 gramów kaszy jaglanej
* 300 gramów marchewki 
* 2 jajka
* 100 ml wody 
* płaska łyżka curry 
* świeżo zmielony czarny pieprz (ilość według upodobań)
* sól
* natka pietruszki
* mąka jaglana    
* olej rzepakowy do smażenia 

1. Kaszę jaglaną wsypujemy do miseczki, zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na minutę. Po tym czasie wyrzucamy kaszę na gęste sitko i obficie przelewamy zimną wodą.  
Tak przygotowaną kaszę przekładamy do garnka. Zalewamy wodą w proporcji 1:2 i gotujemy do miękkości. Ugotowaną studzimy.
2. Marchew ścieramy na drobniutkiej tarce. W garnku zagotowujemy 100 ml wody, dodajemy startą marchew i dusimy aż zmięknie.
3.  Miękką marchew mieszamy z zimną kaszą, posiekaną natką pietruszki, roztrzepanymi jajkami i przyprawami. Formujemy kotleciki. 



4. Każdego kotlecika obtaczamy w mące jaglanej i obsmażamy na oleju rzepakowym. 
Po usmażeniu kotleciki kładziemy na ręczniku papierowym aby odsączyć zbędny tłuszcz.  


Wegetariańskie orkiszowe spaghetti z aromatyczną cukinią, ricottą i natką pietruszki! Błyskawiczny obiad, w sam raz dla zapracowanych!

$
0
0








Wiosna wkroczyła z impetem. Jest ciepło, słonecznie i bardzo energetycznie. Szkoda po pracy staną na długo przy kuchni. Korzystajmy ze słonecznej aury ile się da i spędzajmy jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Rower, rolki, bieganie, długie spacery. W końcu nadszedł ten czas. Nie mogłam się już doczekać.
Kochani z tej okazji mam dla Was danie błyskawiczne. Całość przygotujecie w niecałe 10 minut.
Danie jest bardzo lekkie, świeże i aromatyczne, więc jestem pewna że Wam zasmakuje.
Co mamy w składzie?
Cukinię która dzięki temu że jest lekko podsmażona na oliwie z oliwek nabiera cudownego aromatu, pozostając krucha. Do tego delikatna ricotta i świeża, młoda natka pietruszki.
PS: świetnie smakuje z lampką białego półwytrawnego wina.
Polecam ;)

Kaloryczność:
Porcja obiadowa dla jednej osoby ma ok. 300 kcal 



Składniki dla jednej osoby: 
* 100 gramów cukinii  
* łyżeczka oliwy z oliwek 
* łyżka sera ricotta 
* 60 gramów makaronu orkiszowego spaghetti (waga przed ugotowaniem)
* natka pietruszki 
* sól
1. Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek. Wrzucamy pokrojoną w kawałki cukinię i na małym ogniu podsmażamy 1-2 minuty. Cukinia ma być miękka, ale chrupiąca. Nie wolno jej rozgotować. Solimy, zdejmujemy z ognia.
2. Do cukinii dodajemy ricottę i pokrojoną natką pietruszki. Mieszamy z ugotowanym al dente makaronem spaghetti.
Gotowe ;)



Bezmleczny, bezglutenowy, bezjajeczny, bez dodatku cukru! Power baton do zabrania do pracy, szkoły, na delegację, wszędzie! Zdrowy i w 100 % naturalny! BEZ PIECZENIA!

$
0
0























Batoniki z ziarnami zawojowały polski rynek. Orzechy, nasiona, rodzynki, czekolada - taki skład ma większość z nich. Oferowane i kupowane są jako zdrowa przekąska pełna magnezu i kwasów tłuszczowych z rodziny Omega3. Niestety zaraz obok znajduje się solidna dawka słodyczy w postaci gorszego od cukru syropu glukozowo - fruktozowego i zapychający żyły, najtańszy olej palmowy. Jak wczytamy się w cały skład to już tak optymistycznie nie jest i zdecydowanie przestaje być zdrowo.

Przygotowanie pysznych, naturalnych  i zdrowych batoników ziarnistych w domu jest banalnie proste dlatego dziś postanowiłam zdradzić Wam mój przepis.
Do przygotowania batoników potrzebujemy orzechów nerkowca, płatków kokosowych, płatków owsianych i suszonych wiśni. Suszona wiśnia jest fantastyczna do tego typu batoników ponieważ jest lekko kwaskowata w smaku i wspaniale przełamuje mdłość pozostałych składników. Zauważcie że nie dodaję tu w ogóle cukru ponieważ zdecydowanie nie ma takiej potrzeby. Batoniki "skleja" olej kokosowy. Jeśli mamy go spożywać na zimno koniecznie kupujemy nierafinowany, ekologiczny i tłoczony na zimno.
Nie do przecenienia jeśli chodzi o olej kokosowy jest kwas laurynowy, w naszym organizmie ulegający przekształceniu w monolauryn. Ten z kolei poprawia pracę tarczycy, działa przeciwzapanie, przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo oraz ochronnie na jelita.
Co ciekawe, działając przeciwbakteryjnie, monolauryn całkowicie ignoruje naturalną florę bakteryjną, niszcząc tylko patogeny. Działa podobnie jak antybiotyk, ale nie resetuje naturalnej odporności.
Kiedyś byłam przeciwna olejowi kokosowemu. Po wnikliwej analizie najnowszych badań zmieniłam zdanie i chętnie zapraszam go do mojej kuchni.

Z uwagi na zawartość:

* kwasów tłuszczowych z rodziny Omega3,
* witaminy E,
* magnezu,
* potasu,
* błonnika, 
* kwasu laurynowego,
* polifenoli (wiśnia)
* antocyjanów (wiśnia)

oraz brak zawartości cukru (występuje jedynie naturalna fruktoza z wiśni), batoniki polecam osobom:

* z niedoczynnością tarczycy i hashimoto,
* cukrzykom,
* osobom cierpiącym na artrozę i wszelkie zwyrodnienia,
* osobom zmagającym się z candidą,
* osobom z rozregulowanym układem hormonalnym (PCOS, brak miesiączki, nieregularne miesiączki),
* osobom zmagającym się z refluksem i zaparciami, 

Batoniki robi się banalnie prosto. Po zrobieniu pakujemy je w papier śniadaniowy i zabieramy do szkoły, pracy, na delegację.
Stanowią doskonałą przekąskę wtedy, kiedy z uwagi na plan dnia mamy problem ze zjedzeniem normalnego posiłku.
Sycą, dodają energii i dostarczają mnóstwa witamin i minerałów.
Świetne dla osób na diecie bezmlecznej, bezglutenowej i bezjajecznej. 


Kaloryczność:
100 gramów batonika ma ok. 450 kcal 
Jeden mój batonik waży 100 gramów
Z przepisu wychodzi 5 batoników


Składniki (forma o wymiarach 13x17 cm) :
* 100 gramów suszonych wiśni - do kupienia TU
* 50 gramów płatków kokosowych - do kupienia TU
* 100 gramów orzechów nerkowca - do kupienia TU
* 100 gramów najlepszej jakości oleju kokosowego - do kupienia TU
* 40 gramów płatków owsianych bezglutenowych


1. Olej kokosowy podgrzewamy na małym ogniu aby uzyskać płynną konsystencję. 
2. Suszone wiśnie, płatki kokosowe, orzechy nerkowca i płatki owsiane umieszczamy w malakserze. 


Mielimy 1-2 minuty. Zalewamy ciepłym olejem kokosowym i dokładnie mieszamy. 
Masę przekładamy do wyłożonej folią aluminiową formy i wstawiamy do lodówki na 2 godziny. 
Po tym czasie kroimy na kawałki.  




































































http://ekozakupy.pl/?utm_source=qchenne&utm_medium=baner_04_16&utm_campaign=blog


Upały kontra "te dni". Co jeść a czego unikać aby organizm nie zatrzymywał wody oraz abyś nie czuła się pełna, wzdęta i ociężała. Jakie zioła pomogą na kobiece dolegliwości? Przeczytaj mój mini poradnik!

$
0
0


Kochane moje, dzisiejszy tekst powstał na Wasze życzenie i dedykuję go wszystkim Wam, kobietkom mim najwspanialszym.
Przyszła wiosna i chyba nie ma osoby której by ten fakt nie cieszył. W końcu jest ciepło, zazieleniły się krzewy i trawa, a pączki na drzewach lada moment przemienią się soczyście zielone listki.
Jest cudownie. Spędzamy coraz więcej czasu na świeżym powietrzu i jesteśmy coraz bardziej aktywne.

W ubiegły wtorek termometr pokazał u mnie 25 stopni (mazowieckie). Na ulicach widziałam już krótkie rękawki i krótkie spodenki. Tak sobie pomyślałam że zanim się obejrzymy, a na termometrze będzie jeszcze więcej. Zwiewna sukienka, lekkie sandałki, słomkowy kapelusz. Wszystko fajnie, ale co zrobić jeśli te słoneczne, upalne dni przypadają akurat w "te dni", a my czujemy się opuchnięte, pełne, wzdęte i ociężałe? Do tego zamiast leżeć w cieniu drzew poruszamy się po rozgrzanym mieście.
Jest na to kilka sposobów ;) Już dziś dowiedz się co zrobić, aby zanim pojawią się upały, mieć odpowiednią wiedzę.

Jeśli jesteś jedną z tych osób które "w tych dniach" mają problem z zatrzymywaniem wody, uczuciem pełności, obrzmienia i ociężałości, pracę nad poprawą tego stanu musisz zacząć już tydzień przed planowaną miesiączką.
W upalne dni naturalnie puchniemy ponieważ płyny ustrojowe krążą wolniej, a w tkankach zbiera się limfa.Jeśli do tego dołożymy hormony, a zwłaszcza estrogen który pobudza wydzielanie wazopresyny i aldosteronu, substancji, które odpowiadają za zatrzymanie wody w organizmie i powstanie obrzęków to lepiej w ogóle nie wychodzić z domu.

Jak sobie pomóc?

* nawadniaj się! Powinnaś wypijać 40 ml czystych płynów na każdy kilogram masy ciała.
Pisząc czystych płynów mam na myśli wodę lub owocowe czy ziołowe herbaty bez cukru. 
Często słyszę: "przed miesiączką robię się jak balon, więc mało piję aby nie pogarszać sprawy".
To duży błąd. Jeśli ograniczasz płyny, organizm dostaje sygnał o zbyt małej podaży i zatrzymuje to, co dostaje. A dostaje także w pokarmach z tym, że pokarmy dodatkowo zawierają sól. Jeśli mało pijesz, mało wydalasz, a jak mało wydalasz gromadzisz sód, który jest składnikiem soli. Nagromadzony sód utrudnia odpływ wody z tkanek.
Dodatkowo w czasie upałów po pierwsze pocimy się więc tracimy dużo wody, po drugie potrzebujemy jej aby najzwyczajniej w świecie schłodzić się od środka. Noś butelkę wody w torebce. W pracy na biurku miej kolejną. Także w domu w wirze prac domowych nie zapominaj o piciu.
Jeśli puchniesz bardzo pij herbatę z pokrzywy, żurawiny i czystka. Działają moczopędnie. Pięknie zrzucają nagromadzoną wodę. 

* zredukuj do minimum ilość spożywanej soli. Maksymalna ilość jaką możesz spożyć to 4 gramy dziennie. Najlepiej będzie jak odważysz potrzebną ilość i przełożysz do pojemnika np. szklanego kieliszka. Tym sposobem w prosty sposób będziesz w stanie tę ilość kontrolować. 
Pamiętaj że sól znajduje się też w wielu produktach gotowych. Unikaj więc wędlin, kiełbas, kabanosów, żółtych serów, serów topionych, dań w octowych zalewach, ketchupu, musztardy, kiszonej kapusty, kiszonych ogórków i oczywiście słonych przekąsek. Spożywając żywność gotową kompletnie tracisz kontrolę nad ilością spożywanej soli.
Uważaj też w trakcie letnich spotkań przy grillu! Wszelkie marynaty do grillowanych mięs opierają się na solidnej dawce soli, zwłaszcza w tych gotowych zestawach sprzedawanych w supermarketach. 

* wodę zatrzymuje także cukier więc w tych dniach całkowicie wyeliminuj słodycze oraz słodkie gazowane napoje.

*  stosuj dietę lekkostrawną, nieobciążającą. Jedz dużo produktów/potraw mających płynną konsystencję np.zupy, koktajle. Pamiętaj aby jeść często, ale małe porcje. Zbyt duża ilość jedzenia obciąża i żołądek i wątrobę. Wzdęcia i gazy to ostatnia rzecz jakiej Ci teraz potrzeba do szczęścia. 

* spożywaj produkty bogate w potas który reguluje gospodarkę wodną zapobiegając obrzękom i zatrzymaniu wody.
Bogate w potas są: pomidory i przetwory z pomidorów, seler naciowy (dodawaj do koktajli), cykoria, seler, korzeń pietruszki, ziemniaki (gotowane na parze), natka pietruszki (dodawaj do koktajli), banany, grejpfruty, pomarańcze, truskawki, suszone morele, awokado, kiwi, melon.

* jedz produkty bogate w magnez i witaminy z grupy B. Magnez jest niezbędny do prawidłowej pracy układu nerwowego (a w tych dniach bywamy podenerwowane), mięśniowego (obolałe) i krwionośnego. Aby zwiększyć przyswajanie magnezu potrzebna jest solidna dawka witaminy B6, która dodatkowo wpływa na produkcję serotoniny, czyli hormonu szczęścia. Witaminy z grupy B znajdziesz w węglowodanach pełnoziarnistych. Dobrym źródłem magnezu są z kolei orzechy i nasiona. Węglowodany złożone to także dobre źródło błonnika, którego w tych dniach nie może zabraknąć. Błonnik usprawnia pracę przewodu pokarmowego, zapobiegając zaparciom i złogom.  

* jedz jogurty i produkty mlecznej fermentacji. Tu świetnie sprawdzą się koktajle. Wapń ogranicza ilość skurczów mięśni, a bakterie probiotyczne mają pozytywny wpływ na trawienie.

* jedz produkty bogate w cynk, witaminę A oraz witaminę E. To minimalizuje ryzyko pojawienia się niechcianego gościa na twarzy. Problem z pryszczami w okresie przedmiesiączkowym ma wiele kobiet. Witaminę E znajdziesz w oliwie (zrób pesto), witaminę A w pomarańczowych i czerwonych warzywach, a cynk w pestkach dyni, migdałach, zielonym groszku czy kaszy gryczanej.
Niechciani goście na twarzy biorą się też z wątroby więc w tych dniach unikaj alkoholu, potraw w occie oraz mocno pikantnych.

* absolutnie rezygnujesz z alkoholu (ryzyko krwotoku). No chyba że jesteś w domu i chcesz aby miesiączka skończyła się szybciej.

* unikasz przebywania na otwartym słońcu. Staraj się stawać w cieniu np. czekając na autobus na przystanku.

* nie noś obcisłych ubrań. Wybieraj materiały lekkie, zwiewne. 

Zioła przyjazne kobiecie

Olej z wiesiołka - dzięki zawartości kwasu gamma-linolenowego reguluje gospodarkę hormonalną działając przeciwskurczowo i przeciwbólowo. Do kupienia w płynie lub w kapsułkach.

Krwawnik - jest składnikiem wielu preparatów łagodzących dolegliwości miesiączkowe (np. Feminosan). Działa rozkurczająco i przeciwbólowo. Ma także działanie przeciwzapalne , przeciwbakteryjne i grzybobójcze. 

Pięciornik Gęsi - również składnik wielu preparatów łagodzących dolegliwości miesiączkowe (np. Feminosan). Działa przeciwzapalnie, przeciwskurczowo i przeciwbólowo.

Kozłek lekarski - działa rozluźniająco i rozkurczająco.

Rumianek - rozluźnia, "uspokaja", działa przeciwbólowo.

Domowe batoniki migdałowo - kokosowe bez pieczenia i bez konieczności przechowywania w lodówce! Nie tylko dla dzieci!

$
0
0





Dziś coś dla naszych najmłodszych, ale myślę że i dorośli nie pogardzą ;).
Ulubiony batonik mojej córki. Biała czekolada, płatki kokosowe, płatki migdałowe i odrobina wody.
Kieszonkowy kokosanek. Bez pieczenia, więc błyskawiczny w przygotowaniu. Bez konieczności przechowywania w lodówce, więc idealny do zabrania do szkoły. Domowa słodkość! 
Kto lubi batoniki Bounty, pokocha moje kokosanki ;) 
Dziś pokroiłam je w podłużne pasy, ale można pokroić w kosteczkę na czekoladki.

UWAGA! Świetny od razu po treningu

Kaloryczność:
Jeden batonik ważący 30 gramów ma ok. 180 kcal


Składniki:  
* 50 gramów białej czekolady
* 3 łyżki wody 
* 30 gramów płatków migdałowych
* 100 gramów płatków kokosowych (lub wiórków) 

1. W malakserze umieszczamy migdały i płatki kokosowe. Siekamy do uzyskania konsystencji żwirku.
2. W garnku zagotowujemy 3 łyżki wody. Dodajemy białą czekoladę i cały czas mieszamy do uzyskania płynnej konsystencji. 
3. Płynną białą czekoladę wlewamy do malaksera i miksujemy do uzyskania wilgotnej masy. 


4. Masę przekładamy do formy. Wstawiamy na 4 godziny do lodówki.
Wyjmujemy i przechowujemy już poza lodówką. 


























Wysokobiałkowa i niskokaloryczna! Potrawka z wołowiny z fasolą w sosie pomidorowym w wersji fit ! Aromatyczna, wyrazista, sycąca!

$
0
0





















Idealna dla wszystkich którzy prowadzą aktywny tryb życia! Wysokobiałkowa i niskokaloryczna! Potrawka z wołowiny z fasolą w sosie pomidorowym!
100 gramów wołowiny to aż 20 gramów białka. Podobnie rzecz ma się w przypadku fasoli ponieważ tu mamy aż 21 gramów białka. Jeśli jesteś osobą trenującą to połączenie wysokobiałkowej wołowiny i wysokobiałkowej fasoli wydaje się być połączeniem idealnym.
Wołowina jest mięsem niskotłuszczowym. 100 gramów zawiera zaledwie 4 gramy tłuszczu. Ma za to bardzo dużo żelaza więc jeśli masz go mało w organizmie, to danie jest dla Ciebie.
Uwaga na wołowinę! Absolutnie nie kupujcie już gotowej zmielonej.
Wołowina ma krwistoczerwony kolor. Zmielona nie zmienia koloru, dalej jest krwistoczerwona o czym wie każdy kto kiedykolwiek mielił ją sam, lub kupował w sklepie w którym obsługa mieli mięso przy kliencie.
Zwróćcie uwagę jaki kolor mają gotowe mielone wołowiny. Są jasne. A to dlatego że do mięsa dodano tłuszcz. Takie mięso do tego dania się absolutnie nie nadaje i jeśli takowe dodacie, zepsujecie cały smak potrawy. 

Danie idealne po treningu oraz wtedy kiedy np. jedziesz w delegację a mąż zostaje sam z dziećmi. Przygotowana wcześniej i odgrzana zyskuje na smaku.
Polecam ;)


 Kaloryczność:
Porcja dla jednej osoby ma ok. 260 kcal


Składniki dla 4 osób:
* jedna czerwona cebula
* 300 gramów mielonej wołowiny (ja użyłam ligawy)
* 600 gramów passaty pomidorowej
* 200 gramów białej fasoli + czubata łyżka kminku do gotowania
* łyżeczka majeranku
* ząbek czosnku
* pół łyżeczki mielonego kminku
* pół łyżeczki mielonych ziaren kolendry 
* łyżeczka słodkiej papryki
* pół łyżeczki ostrej papryki   
* 2 łyżki oleju rzepakowego 
* sól 

1. Fasolę moczymy przez noc w letniej wodzie. Wylewamy wodę w której się moczyła, nalewamy nowej, solimy, dodajemy kminek i gotujemy do miękkości. Ugotowaną fasolę przelewamy wodą aby usunąć kminek.
2. Cebulę kroimy w kosteczkę, szklimy na rozgrzanym oleju. Dodajemy mieloną wołowinę i podsmażamy aż zmieni kolor. Solimy, dodajemy wszystkie przyprawy, zalewamy passatą. Gotujemy na malutkim ogniu, pod przykryciem przez 15 minut. Mieszamy z ugotowaną fasolą. 



Przedwczesne siwienie, wypadanie, łamliwość włosów? To nie przypadek, to sygnał organizmu że czegoś Ci brakuje, a czegoś masz z dużo!

$
0
0

Blond, jasnobrązowe, ciemnobrązowe, kruczoczarne. Kolor ma tu najmniejsze znaczenie. To czego życzymy sobie wszyscy to zdrowe, piękne i lśniące włosy. Moment w którym dostrzegamy na głowie pierwszy siwy włos jest momentem bardzo trudnym. I nie ma znaczenia czy dzieje się to wtedy kiedy mamy lat czterdzieści, trzydzieści pięć, czy uchowaj Panie Boże mniej. To zawsze jest moment przełomowy i dla wielu niezwykle trudny.
Pierwsze siwe włosy mają prawo pojawić się między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia. To moment fizjologiczny. Nie oznacza to jednak że pojawią się w tym czasie u każdego. Są tacy którzy nie mają siwych włosów aż do pięćdziesiątki, ale i tacy którzy pierwszy siwy włos dostrzegą na swojej czuprynie dużo wcześniej. Jeśli ma to miejsce przed dwudziestymi piątymi urodzinami, mówimy o siwieniu przedwczesnym.

Z czego zbudowany jest włos? Od czego zależy jego kolor, oraz skąd się biorą siwe włosy?

Włos w 80% składa się z keratyny. Reszta to woda i tłuszcz. Keratyna to nierozpuszczalne w wodzie białko zbudowane głównie z aminokwasów siarkowych. Bez siarki nie ma mowy o mocnej keratynie, a tym samym o mocnych włosach i za chwilę omówię ten temat szerzej.
Z kolei o kolorze włosów decyduje ilość zawartej w nich melaniny. Melanina to grupa pigmentów odpowiadająca za kolor zarówno włosów, jak i skóry czy tęczówki. Produkowana jest przez melanocyty, komórki znajdujące się w korzeniu włosa. Im mamy więcej melaniny, tym ciemniejsze mamy włosy.
W miarę jak się starzejemy, starzeją się i produkujące melaninę melanocyty. Pojawiają się więc pierwsze siwe włosy. Proces ten nie przebiega jednak równomiernie, stąd nie siwiejemy od razy całkowicie.

Przyczyny siwienia przedwczesnego i siwienia w ogóle, oraz dlaczego siwy Chińczyk to rzadkość?

Fizjologiczną przyczyną siwienia włosów jest naturalne zmniejszenie poziomu siarki i melaniny we włosach. To się dzieje wraz z wiekiem, ale nie oznacza to że dziać się musi.
Czy ktoś z Was widział kiedyś siwego Chińczyka czy Japończyka? Tę nację cechuje kruczoczarna czupryna nawet u starszych osób. Kobiety na ogół farbują włosy więc ciężko określić która ma kolor naturalny, a która jest farbowana dlatego dla mnie punktem odniesienia są mężczyźni.
Już trzydziestoparoletni Europejczycy potrafią być lekko przyprószeni, tymczasem ich azjatyccy rówieśnicy nadal pozostają kruczoczarni. Poszperajcie w galerii google.
Kluczem jest tu siarka i melanina, a co za tym idzie ich źródła, czyli znów DIETA! Azjaci mają swoją kulinarną kulturę i tradycję. Nie jedzą byle czego, w odróżnieniu od Europejczyków czy Amerykanów. 
Jeżeli chcesz na długo cieszyć się swoim własnym, naturalnym kolorem włosów, musisz jeść produkty bogate w siarkę oraz zwiększające produkcję melaniny. O tym za chwilę. 



Co jest przyczyną siwienia przedwczesnego?

Główną przyczyną przedwczesnego siwienia jest stres. Medycyna (ja osobiście znam taką osobę) zna mnóstwo przypadków osiwienia w kilka godzin.
Jak to możliwe?
Stres powoduje wytwarzanie cytokin pro-zapalnych (wytwarzają je np. limfocyty T) takich jak min. interleukina 1, interleukina 6 czy TNF-alpha. Wolne rodniki będące efektem stresu oksydacyjnego uszkadzają produkujące melaninę melanocyty co prowadzi do utlenienia melaniny i zmiany jej koloru na jasny. Stres uszkadza także naczynia włosowate i komórki macierzyste cebulek włosów co uniemożliwia ich właściwe odżywienie.
Ale nie tylko. Przyczyną przedwczesnego siwienia są także choroby.
Osoby cierpiące na:
* nadczynność tarczycy,
* wszelkie choroby jajników czyli np. PCOS, androgenizm, 
* cukrzycę,
* choroby nerek,
* bezsenność,
* chorobę Wernera i Addisona- Biermera,
oraz mające niedobory witaminy B12, B5, E, H (biotyna), cynku, żelaza, selenu, magnezu i kwasu foliowego będą siwiały szybciej niż inni.
Na siwienie wpływ mają także uwarunkowania genetyczne (przedwczesne siwienie w rodzinie) oraz palenie tytoniu ponieważ palacze mają zaburzenia wchłaniania witamin.

Co z tą siarką?

Siarka to podstawowy składnik keratyny (włos składa się z niej w 80%). Jest pierwiastkiem kluczowym jeśli chodzi o włosy, paznokcie, ale i kondycję skóry ponieważ odgrywa kluczową rolę w procesie regeneracji naskórka. Każdy kto boryka się z trądzikiem, atopowym zapaleniem skóry, egzemami czy łuszczycą powinien włączyć do diety produkty bogate w siarkę. Siarka działa także przeciwzapalnie, przeciwgrzybiczo i  detoksykująco.
Niedobór siarki skutkuje wypadaniem, łamliwością i siwieniem włosów ale i łamliwością paznokci, suchością skóry, zmęczeniem czy sennością.
UWAGA! Niedobór siarki powoduje zaburzenia w przyswajaniu magnezu, żelaza, krzemu, wapnia, potasu i manganu.  

Dieta dla włosów czyli gdzie znajdziemy produkty bogate w siarkę oraz zwiększające produkcję melaniny?

Produkty bogate w siarkę to produkty wysokobiałkowe czyli ryby, mięso i jaja.
Ale znajdziemy ją także w cebuli, czosnku, kapuście, jarmużu, brokułach, kalafiorze, owsie, grochu, fasoli, soczewicy, awokado, morelach, truskawkach, algach (spirulina, chlorella) a także nabiale.

Produkty zwiększające produkcję melaniny to produkty zawierające witaminę D3 czyli tłuste ryby morskie, jaja, mięso, orzechy, pestki słonecznika.

Z uwagi na silne właściwości odkwaszające i przeciwutleniające do diety warto włączyć także banany, cytrynę i pomidory.
Kluczowa jeśli chodzi o siwienie jest też witamina B5 (kwas pantotenowy). Jej źródła to wątróbka, otręby pszenne, pstrąg, makrela, mleczko pszczele, pestki słonecznika, orzechy, grzyby, jaja, banany, pomarańcze, brokuły, melony, ziarna zbóż (chleb czystoziarnisty). 


Już za tydzień premiera nowego numeru dwumiesięcznika Food Forum. Jakie tematy zostaną poruszone tym razem?

$
0
0


Kochani 26 kwietnia premiera nowego numeru dwumiesięcznika Food Forum.
Co w numerze? Jakie tematy?


  • ZDROWE ODŻYWIANIE - Potencjał antyoksydacyjny produktów roślinnych
„Zjadaj kilka porcji warzyw i owoców dziennie” – dietetycy powtarzają jak mantrę. Pytanie tylko – czy na pewno wiemy, jakie korzyści faktycznie może przynieść stosowanie się do tych zaleceń? Wiemy, że zawierają sporo witamin i słynnego błonnika. Nie należy zapomnieć jednak o innej zalecie – antyoksydantach. Czym są i dlaczego nie można przejść obok nich obojętnie?

  • SUPLEMENTY - 10 oznak niedoboru magnezu w organizmie
Do zachowania homeostazy organizmu ważne jest dostarczenie odpowiedniej ilości witamin i składników mineralnych. Dynamicznie zmieniające się czynniki zewnętrzne nie sprzyjają utrzymaniu równowagi wewnętrznej. Dlatego bardzo ważna jest zbilansowana i urozmaicona dieta. Zróżnicowanie zapobiega powstawaniu niedoborów niezbędnych składników. Nie istnieje bowiem żaden produkt spożywczy, który zawierałby wszystkie witaminy i składniki mineralne.

  • ZAPOBIEGANIE CHOROBOM - β-glukan – cukier, który może leczyć
Przewód pokarmowy jest miejscem, gdzie na dużej przestrzeni odbywa się kontakt ludzkiego organizmu ze światem zewnętrznym. Rodzaj spożywanej przez nas żywności ma zatem ogromny wpływ na stan naszego zdrowia. Eksperci od spraw żywienia coraz silniej podkreślają, że niewłaściwy sposób odżywiania sprzyja rozwojowi wielu chorób cywilizacyjnych. I odwrotnie, dobrze skomponowana dieta może stać się potężną bronią w walce z wieloma dolegliwościami. Liczne badania naukowe potwierdzają istotny wpływ sposobu odżywiania na schorzenia o podłożu metabolicznym, takie jak insulinooporność, cukrzyca, miażdżyca naczyń krwionośnych, a w konsekwencji również na występowanie zawałów serca i udarów mózgu. Istnieje też coraz więcej dowodów na to, że dieta może modyfikować przebieg wielu chorób o podłożu immunologicznym, a nawet wpływać na ekspresję genów. Nowoczesne, holistyczne podejście do procesu leczenia osób chorych polega na wspomaganiu farmakoterapii poprzez modyfikację nawyków żywieniowych.

  • MAMA I DZIECKO - Mikroflora jelitowa i nadwrażliwości pokarmowe u dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu – co wiemy?
Autyzm to zaburzenie rozwojowe oraz funkcjonalne związane z pracą mózgu i układu nerwowego człowieka. Po raz pierwszy został opisany w 1943 r. przez austriacko-amerykańskiego lekarza psychiatrę Leo Kannera i początkowo był traktowany jedynie jako schorzenie o podłożu psychicznym. Wraz z rozwojem wiedzy i procesów badawczych prowadzonych w tym kierunku zmienił się sposób postrzegania autyzmu, który obecnie klasyfikowany jest razem z podobnymi zaburzeniami neurorozwojowymi i opisywany szerzej.

  • SPORT - Jak prawidłowo przygotować się do maratonu?
Bieganie z roku na rok staje się coraz bardziej popularne, świadczy o tym stale rosnąca liczba osób startujących w biegach masowych. Dla większości startujących udział w maratonie ma formę amatorską, jednak bieg na dystansie 42 195 m jest nie lada wyzwaniem dla organizmu. Czy można sobie pomóc, stosując odpowiednie metody żywieniowe i suplementacyjne, żeby choć trochę poprawić swoje wyniki, a co ważniejsze – przy regularnym wysiłku i zawodach poprawić swoje zdrowie? Umiarkowana i regularna aktywność fizyczna ma pozytywny wpływ na zdrowie, jednak przekraczając pewne obciążenia, bardziej zaczynamy szkodzić, niż pomagać. Dlatego warto nawet w grupie osób amatorsko uprawiających biegi maratońskie zadbać o prawidłowe żywienie i wspomóc suplementacją.

  • DIETETYCZNY RING - Rośliny strączkowe
Suche nasiona roślin strączkowych mają zarówno zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników.
Po której stronie leży prawda?
Rozważmy zatem wszystkie żywieniowe za i przeciw.
O pomoc w wyjaśnieniu korzyści oraz zagrożeń wynikających ze spożycia strączków poprosiliśmy dwóch specjalistów – dietetyków klinicznych: Iwonę Wierzbicką oraz Angelikę Kargulewicz.

  • JAK PROWADZIĆ GABINET DIETETYKA - Dietetyk w gabinecie – odpowiedzialność prawna – czy jest się czego bać?
W kraju dynamicznie wzrasta liczba przeprowadzanych zabiegów o charakterze terapeutycznym i nieterapeutycznym, a także okołomedycznych. Jednocześnie wzrasta także liczba zdarzeń zdrowotnie szkodliwych, skutkujących odpowiedzialnością prawną oraz wiążących się ze znacznymi kwotami, które generuje leczenie, finansowane z budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia oraz świadczeń ZUS.
Choć wydaje się, że dietetycy świadczący usługi dla klientów nie są narażeni na zwiększoną „szkodowość” usług, to jednak posługiwanie się określonymi urządzeniami, sprzętem, materiałami medycznymi czy też suplementami diety może rodzić odpowiedzialność zarówno cywilną, jak i – miejmy nadzieję, że tylko teoretycznie – odpowiedzialność karną.

  • CZY WIESZ, ŻE - Błonnik – czy rzeczywiście odchudza?
O zbawiennej roli błonnika słyszał niemal każdy. O błonniku możemy przeczytać dzisiaj w praktycznie każdym czasopiśmie dotyczącym zdrowego odżywiania, na każdym internetowym portalu, a także na wielu popularnych blogach. Ten cudowny środek ma pomagać na problemy jelitowe, zaparcia, chronić przed nowotworami. Nagrodę główną przyznano mu jednak za wspaniałe właściwości odchudzające. Półki sklepów ekologicznych, zielarskich, a nawet aptek uginają się od różnego rodzaju specyfików z błonnikiem – błonnik pszenny, witalny, babka lancetowata czy różnego rodzaju otręby, które można dodawać niemal do wszystkiego.
Czy błonnik to rzeczywiście remedium na wszystkie problemy, z otyłością włącznie?
Okazuje się, że niekoniecznie. Błonnik ma bowiem zarówno swoją jasną, jak i ciemną stronę.

Każde wydanie Food Forum to:
- 120 stron praktycznej wiedzy żywieniowej i okołożywieniowej
- aktualne tematy
- nowi autorzy prezentujący różne poglądy, aby to czytelnik mógł sam świadomie dokonać wyboru
- artykuły poparte badaniami naukowymi, z zamieszczoną bibliografią.


Pojedyncze numery magazynu dostępne są w salonach Empik i Kolporter, ale zamawiając w prenumeracie macie pewność, że pisma dla Was nie zabraknie.


Dla czytelników Qchennych Inspiracji tradycyjnie 20 % rabat.
Aby z niego skorzystać należy wejść TU i w polu kod rabatowy wpisać hasło: qchenne20
Kod rabatowy jest ważny do 30 kwietnia


Ile to kosztuje?

Prenumerata w wersji premium – 228,99 zł brutto

• 6 numerów czasopisma w wersji papierowej
• dostęp do pełnego archiwum czasopisma na portalu internetowym
• Dodatek Food Forum EXTRA – co najmniej 3 wydania w prenumeracie rocznej

Prenumerata w wersji ekonomicznej – 144,00 zł brutto

• 6 numerów czasopisma w wersji papierowej
• Dodatek Food Forum EXTRA – co najmniej 3 wydania w prenumeracie rocznej
Ważne!

UWAGA! 
Składając zamówienie na prenumeratę do 25 kwietnia Twoja prenumerata rozpocznie się od numeru 2/2016 kwiecień-maj z dodatkiem Food Forum EXTRA o chorobach tarczycy.
Po tym terminie prenumerata rozpocznie się od kolejnego numeru oraz kolejnych dodatków Food Forum EXTRA.

Czym jest Food Forum EXTRA?
Dodatek, w którym razem z dietetykami krok po kroku prześledzisz postępowanie dietetyczne od momentu zgłoszenia się pacjenta do gabinetu aż do wyleczenia bądź złagodzenia objawów choroby!
Każde wydanie to analiza przypadku i toku postępowania dietetycznego w innej jednostce chorobowej.
Wydanie nr 1: choroby tarczycy

Lunch box do zabrania do pracy, szkoły, na uczelnię, wyjazd! Jaki ma skład i komu szczególnie go polecam?

$
0
0



Idealna do zabrania do pracy, szkoły, na uczelnię, piknik, wyjazd. Bezproblemowo zjesz ją przy biurku, w samochodzie, czy na szkolnym korytarzu podczas przerwy. Sałatka z kaszy jęczmiennej perłowej  z rzodkiewką, ogórkiem, świeżą kolendrą i nasionami słonecznika.
Ja użyłam ogórka małosolnego, ale oczywiście można użyć świeżego. Razem z rzodkiewką i świeżą kolendrą nadają przyjemnej dla kubków smakowych świeżości. Do tego chrupiące ziarna słonecznika pełne kwasów tłuszczowych z rodziny Omega 3, magnezu, żelaza, wapnia, potasu, cynku oraz witaminy A, D,E.
Pestki słonecznika to klucz do pięknej i młodej skóry.
Natomiast kasza jęczmienna to genialne źródło witamin z grupy B, cynku i witaminy K które fantastycznie działają na włosy i skórę. Dodatkowo zawarty w niej β-glukan obniża poziom złego cholesterolu.
Całe danie ma aż 9 gramów białka roślinnego.
Skład tego dania sprawia że świetnie nadaje się dla:
* cukrzyków,
* insulinoopornych,
* wegetarian,
* wegan,
* zmagających się z candidą,
* nadciśnieniem,
* chorobami krążenia,
* zaparciami,
* chorobami wątroby,
* wypadającymi włosami,
* kłopotami skórnymi

Kaloryczność:
Porcja ma ok. 270 kcal


Składniki na jedną porcję:
* 50 gramów kaszy jęczmiennej perłowej (suchej)
* 3 rzodkiewki
* jeden ogórek małosolny lub świeży
* czubata łyżka posiekanych liści kolendry 
* czubata łyżka zianen słonecznika 

1. Kaszę gotujemy w osolonej wodzie. Ogórka i rzodkiewkę kroimy w kosteczkę. Liście kolendry drobno siekamy. 
2. Ugotowaną i wystudzoną kaszę, warzywa, kolendrę i ziarna słonecznika dokładnie mieszamy. 
Pakujemy w pojemnik. Gotowe. 


Lunch box z owocową przekąską! Do pracy, szkoły, na służbowy wyjazd, na piknik! W porcji tylko 240 kcal i aż 7 gramów białka w tym 2 gramy białka pełnowartościowego!

$
0
0


Banalnie prosta i niesamowicie szybka przekąska. Przygotujecie ją w niecałe 5 minut więc nie ma wymówek że nie zdążycie zrobić jej rano.
Idealna do zabrania do pracy, szkoły, na delegację lub uczelnię. Możecie ją zjeść na szkolnym korytarzu, przy firmowym biurku lub na postoju w samochodzie.
Pyszna i jaka wartościowa!

Co ciekawe i dla wielu pewnie zaskakujące, danie ma aż 7 gramów białka, w tym 2 gramy białka pełnowartościowego. 
Tak, tak. Zawarte w nasionach chia białko zawiera komplet aminokwasów egzogennych czyli takich których nasz organizm nie wytwarza sam, a potrzebuje ich z zewnątrz.

Nasiona Chia czyli nasiona szałwi hiszpańskiej to także bogactwo kwasów tłuszczowych z rodziny Omega 3, wapnia, żelaza, potasu, magnezu, cynku, błonnika, witaminy C, A, E oraz witamin z grupy B. 
Przypomnę że kwasy tłuszczowe z rodziny Omega 3:
* zmniejszają stężenie pochodnych prozapalnych,
* zapobiegają rozwojowi zwyrodnienia plamki żółtej,
* wspomagają pamięć i koncentrację,
* wyciszają,
* wspomagają pracę układu nerwowego,
* zapobiegają rozwojowi demencji,
* pozytywnie wpływają na układ sercowo - naczyniowy.

Kluczowym składnikiem kwasów Omega 3 jest kwas alfa-linolenowy (ALA), który zabija niektóre komórki nowotworowe odpowiedzialne za nowotwory piersi i szyjki macicy. Co warte uwagi, nie uszkadza przy tym zdrowych komórek. Dołóżmy do tego antyoksydanty i cynk i mamy mieszankę którą my kobiety powinnyśmy mieć mocno na uwadze. Połączenie kwasów Omega 3, potasu i  błonnika to także potężny kopniak dla układu sercowo - naczyniowego.

Pozostałe składniki przekąski to melon, nasiona gratatu i płatki owsiane. Melon w 90 % składa się z wody. Za jej sprawą pełne błonnika i witamin z grupy B płatki owsiane staną się miękkie i przyjemne do spożycia.
Granat to źródło polifenoli które fantastycznie rozprawią się z wolnymi rodnikami. 

Kaloryczność:
Porcja ma ok. 240 kcal 

Składniki:
* 260 gramów melona (waga bez skóry)
* łyżka nasion chia
* dwie łyżki płatków owsianych 
* 30 gramów nasion granatu 

Melona kroimy w kostkę. Mieszamy z nasionami chia, płatkami owsianymi i nasionami granatu. 


Stres! Jaki ma wpływ na organizm? Czy umiesz sobie z nim radzić? Czym są roślinne adaptogeny i jak je wykorzystywać w walce ze stresem?

$
0
0


Według definicji stres to wysiłek adaptacyjny organizmu. Reakcja polegająca na dostosowaniu się do sytuacji. Stres działa jak mobilizator, stymulator do działania. Zauważasz że ktoś Cię goni? Uciekasz.
Szef rzucił Ci na biurko papiery z których masz przygotować raport "na wczoraj". Dostajesz "kopa" do działania.
Niestety stres zaburza homeostazę, ponieważ powoduje rozchwianie psychiczne i fizyczne.

Czym jest homeostaza?

Homeostaza to stan wewnętrznej równowagi organizmu który osiągamy dzięki współdziałaniu wielu układów. Układu nerwowego, hormonalnego, immunologicznego, pokarmowego czy sercowo- naczyniowego. Nasz organizm nie dzieli się na sektory. Nie funkcjonujemy z podziałek na kawałki.
Jeśli coś się dzieje np. z układem pokarmowym, to momentalnie reaguje układ immunologiczny, hormonalny i nerwowy. Jeśli chcemy być zdrowi, powinniśmy dążyć do osiągnięcia i utrzymania wewnętrznej równowagi, czyli do osiągnięcia względnej homeostazy. 
Temperatura ciała, objętość płynów ustrojowych, ciśnienie krwi, pH krwi, stężenie związków chemicznych w płynach ustrojowych i krwi (glukoza, hormony, witaminy, minerały) oraz stres oksydacyjny powodujący powstawanie wolnych rodników tlenu to parametry które na wewnętrzną równowagę organizmu mają kluczowy wpływ.


Czym są wolne rodniki?

Wolny rodnik to niesparowany atom tlenu, który niszczy na swojej drodze wszystko co napotka.
Aby znaleźć sobie parę, niszczy organelle komórkowe doprowadzając albo do obumarcia komórki, albo jej niewłaściwego przekształcenia.
Wolne rodniki uszkadzają włókna kolagenu i elastyny, zaburzają transport tlenu i składników odżywczych do komórek, uszkadzają ściany naczyń krwionośnych (do tych uszkodzeń przykleja się sacharoza, wapń i cholesterol tworząc blaszkę miażdżycową), nasilają łuszczycę, egzemy, wrzody i inne problemy skórne, problemy z układem pokarmowym, zwyrodnienia stawów i szereg innych chorób właśnie dlatego że uszkadzają komórki.
Co może przerażać, duża ilość wolnych rodników jest w stanie zaatakować nasze DNA zmieniając strukturę kodu genetycznego i doprowadzając do mutacji. Zmutowane komórki mnożą się w niekontrolowany sposób, a namnażanie się komórek bez kontroli to prosta droga do rozwoju nowotworu.

Stres a choroby?

Wiemy już do czego potrzebny nam stres. Wiemy już że generuje powstawanie działających destrukcyjnie na organizm wolnych rodników. Jeżeli jednak zdrowo się odżywiamy, prowadzimy zdrowy tryb życia, a stres występuje w naszym życiu okazjonalnie i jako krótkotrwały mobilizator, nie mamy się czego obawiać.
Niestety wielu z nas żyje w ciągłym, przewlekłym, nieustannym stresie. Powodów takiego stanu rzeczy może być bardzo dużo. Najczęstszą przyczyną jest stresująca praca, jednak zdecydowana większość osób po prostu nie potrafi sobie ze stresem radzić. Nie potrafi radzić sobie z codziennymi przeciwnościami, napięciami, zmiennością rzeczywistości.
Martwimy się rzeczami na które nie mamy wpływu. Denerwujemy się bo spóźnia się autobus. Bo koleżanka powiedziała że na brodzie pojawił nam się pryszcz mimo iż doskonale wiemy że on tam jest. Że za zimno, że za ciepło, że muszę dziś zostać po godzinach, że zupa wyszła za słona, że dziecko znów nie posprzątało pokoju. Przykładów można by mnożyć wiele.
Co ważne, także bagatelizujemy wpływ stresu na nasze codzienne życie i zdrowie. Nie dopuszczamy do siebie myśli że może on w jakiś sposób oddziaływać na nasze zdrowie inaczej niż tylko poprzez ból głowy, problemy z zasypianiem, kłopoty żołądkowe czy uczucie ogólnego napięcia.
Niestety. Stres powoduje zmiany w centralnym układzie nerwowym, hormonalnym, immunologicznym, sercowo - naczyniowym i żołądkowo - jelitowym. 

Przewlekły, długotrwały stres który wiąże się z nieustanną produkcją kortyzolu:

* ma kluczowe znaczenie w leczeniu niedoczynności tarczycy. Pisałam o tym TU.
* może doprowadzić do subklinicznej niedoczynności tarczycy.
* zaostrza objawy choroby Hashimoto, alergii oraz innych schorzeń wynikających z autoagresji ponieważ powoduje iż organizm walczy sam ze sobą w tym wypadku z własnymi tkankami.
* przyczynia się do obniżenia odporności (zmniejsza się liczba białych krwinek) w wyniku czego mamy większą skłonność do zapadania na infekcje wirusowe, bakteryjne i grzybicze.
* może być przyczyną powstania nowotworu z uwagi na ogromną produkcję wolnych rodników co skutkuje namnażaniem się komórek bez kontroli.
* zaostrza objawy RZS czyli reumatoidalnego zapalenia stawów.
* powoduje zaparcia lub odwrotnie, biegunki co będzie powodowało niedobory witamin produkowanych w jelicie grubym czyli witaminy K, B12, B5 (kwasu pantotenowego), H (biotyny) czy kwasu foliowego.
* przyczynia się do zaostrzenia chorób serca (migotanie przedsionków, choroba niedokrwienna, zawał) lub pojawienia się zaburzeń ze strony tego organu. Powodem takiego stanu rzeczy mogą być zaburzenia w dopływie wapnia do komórek co powoduje problemy z kurczliwością. 
* zaburza metabolizm glukozy zaostrzając objawy cukrzycy.
* podnosi ciśnienie krwi.
* zwiększa ryzyko udaru mózgu. 

Powyższy spis dowodzi że stresu nie możemy bagatelizować.
Jeśli chcemy żyć długie lata w zdrowiu i wewnętrznej harmonii (homeostazie), musimy nauczyć się radzić sobie ze stresem. W jednym z poprzednich postów (klik) pisałam jak prostymi, domowymi sposobami obniżyć poziom kortyzolu. Z własnego doświadczenia jak również z komentarzy i maili od Was wiem, że nie jest to takie proste i że technik relaksacyjnych i zwyczajnego "życiowego luzu" trzeba się po prosu nauczyć, a to wymaga czasu i chęci.
Gorąco Was do tego namawiam bo warto. Są specjalne kursy na których dowiecie się jak radzić sobie ze stresem, jak wypoczywać, co robić aby nie brać do siebie i nie stresować się głupotami. Na rynku są także książki które mogą okazać się pomocne.
Dziś chcę zwrócić się do osób które mają problemy ze stresem, ale pracują nad sobą. Do osób które w pracy nad sobą potrzebują pomocy, wsparcia.


Czym są roślinne adaptogeny?

Adaptogen to substancja pochodzenia roślinnego wykazująca działanie normalizujące. Tak po ludzku, to substancja ułatwiająca przystosowanie się organizmu do niekorzystnych warunków środowiskowych. Terminu adaptogen, po raz pierwszy użył rosyjski uczony Siergej Łazariew w 1947 roku.
Uważa się że roślinny adaptogenne wzmacniają zdolność organizmu do radzenia sobie ze stresem poprzez wspomaganie prawidłowych funkcji organizmu z biologicznego i fizjologicznego punktu widzenia.
Adaptogeny wykazują działanie:
* przeciwutleniające,
* immunostymulujące,
* przeciwzapalne,
* anaboliczne,
* antyhepatotoksyczne,
* obniżające poziom cholesterolu i cukru we krwi,
* poprawiające trawienie,

Jakie rośliny zawierają najwięcej adaptogenów?

* Traganek,
* Ashwagandha,
* Maczużnik chiński,
* Eleuterokok kolczasty,
* Lukrecja gładka,
* Żeń-szeń,
* Szczodrak krokoszowy,
* Różeniec górski,
* Aralia mandżurska
* Mech islandzki,
* Liściokwiat garbnikowy,
* Kardamon,
* Drzewo sandałowe,
* Oman wielki,
* Kwiatostan głogu,
* Ziele babki,
* Ziele Rdestu,
* Ziele pięciornika,
* Kwiat goździkowca,
* Imbir,
* Serdecznik pospolity,
* korzeń Walerianay,
* kwiat nagietka, 
* liście wszelkich sałat i każda zielenina (pietruszka, bazylia, etc.)

W sklepach zielarskich znajdziecie wiele z tych roślin. Osobno lub w preparatach. Myślę że w dobrych sklepach zielarskich gdzie sprzedawcą jest właściciel który ma do tego pasję i wiedzę (szukajcie takich sklepów) pomoże w doborze właściwego dla Was.
Osobiście mogę polecić suplement Padma Plus Active. To preparat produkowany według holitycznej receptury tybetańskiej z 21 suszonych, nieprzetworzonych owoców i ziół. W składzie znajdziecie większość roślin które wymieniłam powyżej.
Ale UWAGA! To nie jest tak że nie będziecie nad sobą pracować licząc że tabletka zdziała cuda i naprawi Wasz stosunek do życia i otaczającego świata. Nie o to chodzi. Pamiętajcie że suplement to nie lek. Suplementy mają wspomagać. To jak podanie ręki.
Tak samo jak suplementy magnezu nie zastąpią Wam zdrowej diety, a służą szybkiemu uzupełnieniu niedoborów tak polecany przeze mnie preparat ma Was wspomóc. Macie pracować nad podejściem do życia. Musicie nauczyć się technik relaksacyjnych, sposobów rozładowania napięcia. Zioła stanowią ogromną pomoc ale same cudów nie zdziałają.
Ze swojego doświadczenia powiem Wam że warto. Jeszcze parę lat temu wieloma rzeczami przejmowałam się aż za bardzo. Dziś mam ogromny dystans do siebie i otaczającego mnie świata.
Aby nabrać dystansu do życia polecam książki Księdza Jana Kaczkowskiego.
To mój duchowy przewodnik i ogromnie żałuję że nie ma go już z nami.


Pieczona polędwica z dorsza w towarzystwie sałatki z duszonego fenkułu! Elegancka kolacja z rybą w roli głównej!

$
0
0























Uroczysty, elegancki obiad lub wykwintna kolacja na ogół kojarzą nam się z mięsem.
Ja postanowiłam dziś przełamać ten stereotyp i z okazji nadchodzącej majówki zaproponować Wam uroczysty posiłek z rybą w roli głównej.
Pieczona polędwica z dorsza w towarzystwie sałatki z duszonego fenkułu sprawdzi się idealnie.
Anyżkowy smak fenkułu podkręcony kokosem i curry doskonale komponuje się z delikatnością dorsza.
Ale, ale ! Dorsz też dorzuci tu swoje trzy grosze ;) A to za sprawą marynaty!
Koniecznie wypróbujcie :)


Kaloryczność:
Porcja dla jednej osoby ma ok. 360 kcal  



Składniki na porcję dla 2 osób:
* 300 gramów polędwicy z dorsza 
* 200 ml mleka kokosowego do marynaty
* 50 ml mleka kokosowego do sałatki
* łyżeczka curry (pół łyżeczki do ryby, pół do fenkułu)
* pół łyżeczki kuminu (kminu rzymskiego)
* sól
* odrobina świeżo zmielonego czarnego pieprzu 
* jedna limonka 
* pędy bambusa 
* jeden fenkuł 
* łyżeczka oleju kokosowego 
* 2 łyżeczki czarnego sezamu 
* łyżka koperku (można użyć tego z fenkułu) 




1. Dorsza oprószamy solą, pieprzem, curry i kuminem. Odstawiamy na 20 minut. Po tym czasie rybę zalewamy mlekiem kokosowym i odstawiamy na godzinę do lodówki.














































2. Rybę wyjmujemy z marynaty. Wkładamy do wyłożonego papierem do pieczenia naczynia żaroodpornego. Papier zawijamy tak, aby ryba była szczelnie zamknięta (można owinąć dratwą aby zapobiec odwijaniu się papieru). Pieczemy w piekarniku, w temperaturze 180 stopni przez 15 minut (grzanie góra dół).


3. Fenkuł kroimy w kawałki. Wrzucamy na rozgrzany olej kokosowy i podsmażamy aż lekko zmięknie, często mieszając. Dodajemy pędy bambusa, świeży koper, sól, sok z limonki, 50 ml mleka kokosowego i pół łyżeczki curry. Mieszamy, dusimy pod przykryciem 2-3 minuty.


4. Na talerzu kładziemy sałatkę z fenkułu i upieczoną rybę. Posypujemy czarnym sezamem.



Sałatka z kurczakiem, grillowanymi warzywami, orzechami pekan i sosem serowym! W sam raz na majówkę!

$
0
0























Wybierasz się na grilla do znajomych i Twoim zadaniem jest przygotowanie sałatki?
A może planujesz rodzinny piknik i szukasz inspiracji na przekąski?
Polecam moją sałatkę z kurczakiem, grillowanymi warzywami, orzechami pekan i sosem serowym.
Szybka w przygotowaniu, a za sprawą dobrze zamarynowanego, soczystego mięsa, bardzo pyszna.
Idealna także do zabrania do pracy, ale i na kolację lub nawet obiad.
Powiem słówko o orzechach pekan, ponieważ pytanie o nie na pewno by padło w komentarzach. Smakują jak orzechy włoskie, z tą różnicą że są delikatniejsze w smaku i pozbawione tej charakterystycznej dla orzechów włoskich, lekkiej goryczki.
Koniecznie wypróbujcie podczas nadchodzącej majówki ;)

Kaloryczność:
Porcja sałatki ma ok. 250 kcal



Składniki na jedną dużą sałatkę:
* 400 gramów fileta z kurczaka
* pół łyżeczki pieprzu cytrynowego
* pół łyżeczki granulowanej cebuli
* pół łyżeczki suszonej bazylii
* 100 gramów pomidorków koktajlowych
* pół łyżeczki soli do marynaty
* sól do warzyw
* łyżeczka masła
* dwie garście dowolnych sałat
* jedna mała cukinia
* 50 gramów orzechów pekan
* opakowanie serka Arla Apetina Pesto i Rukola

1. W naczyniu mieszamy pieprz cytrynowy, sól, cebulę i bazylię. Kurczaka kroimy w kostkę. Wkładamy do woreczka razem z przyprawą. Kilkukrotnie potrząsamy aby przyprawa dokładnie obtoczyła mięso. Odstawiamy na kilka minut.
2. Na rozgrzane klarowane masło wrzucamy kurczaka, smażymy aż zmieni kolor na jasny. Zdejmujemy z ognia, szczelnie przykrywamy pokrywką aby mięso zaparowało. To sprawi że będzie cudownie soczyste i miękkie.


3. Cukinię kroimy w talarki, pomidorki na pół. Wrzucamy na rozgrzaną, suchą patelnię, delikatnie solimy i grillujemy aż cukinia zmięknie. 
4. Do rondelka wkładamy serek, podgrzewamy do uzyskania płynnej konsystencji. 
5. Sałatę mieszamy z grillowanymi warzywami, kurczakiem i orzechami pekan. Polewamy sosem serowym. 


Nowalijki! Jeść, czy unikać? Co musisz wiedzieć o azotanach jeśli sięgasz po młodą rzodkiewkę czy sałatę?

$
0
0


Dorodna rzodkiewka, zielona sałata, gruntowy ogórek czy malinowe pomidory. Kuszą na wiosennych straganach, a my zmęczeni monotonią zimowej diety na ogół mamy duży kłopot aby im się oprzeć.
Świeża rzodkiewka potrafi przecież odmienić nawet zwyczajną kanapkę, mizeria ze świeżych ogórków jest taka pyszna, a młody pomidorek nadaje sens każdej wiosennej sałatce.
Z jednej strony po zimowych szarugach szukamy odmiany i urozmaicenia, a z drugiej obawiamy się drzemiącej w nowalijkach chemii i możliwego zatrucia.
Jaka jest prawda? Jak to jest z tą chemią? I czy można się jej w jakiś sposób pozbyć?

W sezonie warzywa rosną w gruncie. Mają naturalny dostęp do słońca, deszczówki i występujących w glebie składników mineralnych. Nad tak zwanymi nowalijkami rozciągany jest solidny "parasol ochronny".
Abyśmy mieli do nich dostęp w kwietniu i maju, rosną bezpiecznie w szklarniach gdzie nie straszny im silny wiatr, nocne przymrozki czy ulewa. Specjalne torfowe podłoże zapewnia im cały wachlarz potrzebnych składników odżywczych, a sama szklarnia optymalną wilgotność i temperaturę do wzrostu. Czegóż chcieć więcej? Czy jest coś czego im brakuje? A i owszem. Brakuje im solidnej dawki słońca która jest niezbędna aby warzywo nabrało słodyczy i zapachu, ale też aby urosło zdrowe i dorodne.
Aby zrekompensować roślinie deficyt promieni słonecznych producenci stosują nawozy sztuczne na bazie azotu.


Po co roślinom azot?

Azot to pierwiastek niezbędny do prawidłowego wzrostu rośliny. Sprawia że jest dorodna, zdrowa i pełna wartości odżywczych (chlorofilu, karotenu, witamin). Natura jest samowystarczalna i jeśli tylko mamy słoneczne lato, nie potrzebne są żadne nawozy sztuczne. Roślina zaczerpnie z gleby i powietrza wszystko czego jej potrzeba.
Jeśli chodzi o nowalijki, problemem jest brak słońca który producenci rekompensują nawozami azotowymi, oraz fakt iż roślina pobiera je w sposób nieselektywny, czyli nie tyle ile potrzebuje, a tyle ile ma dane.
Kluczem jest tu mądrość producentów czyli nawożenie tyle ile rzeczywiście potrzeba. Niestety w wielu przypadkach chęć zysku przeważa nad zdrowym rozsądkiem i troską o zdrowie nabywców. Producenci chcą aby to ich produkty były najdorodniejsze i dostępne na sklepowych półkach najwcześniej, ponieważ można na nich wówczas zarobić najwięcej.    

Gdzie rośliny kumulują azotany?

Zbyt dużą ilość azotanów rośliny niestety kumulują. Najwięcej w liściach (sałata, szpinak, kapusta) oraz organach spichrzowych (rzodkiewka, marchew, pietruszka, seler). Najmniej w części będącej organem rozmnażania czyli tam gdzie występują nasiona. Teoretyczni najbezpieczniejszy będzie więc pomidor czy ogórek.
Zjedzenie żywności "bogatej" w azotany może doprowadzić do zatrucia. Objawów może być mnóstwo.
Od wysypki, podrażnienia żołądka czy wątroby, aż po uporczywe bóle głowy czy biegunki.
1 maja minęły dwa lata od mojego sławetnego zatrucia zielonym ogórkiem. 2 tygodnie potwornej wysypki. Można o tym przeczytać TU, oraz TU i TU.

Sposoby na azotany!

Badania wykazały że nowalijki mają taką samą wartość odżywczą jak warzywa zebrane w sezonie.
Nie jest więc prawdą twierdzenie że nie mają wartości. Mają.
Odradzam Wam jednak kupowanie ich w supermarketach. Jeszcze mi się nie zdarzyło kupić rzodkiewki, ogórka czy pomidora w markecie. Zawsze wybieram targowiska lub zieleniaki, ale takie co do których mam pewność. Nawet jeśli mieszkacie w dużym mieście, nie macie ani dostępu do sklepów ekologicznych (w których nie oszukujmy się ceny przyprawiają o zawrót głowy) ani zaufanych sprzedawców na targowiskach, nie kupujcie w marketach !!!Do supermarketów warzywa przywożone są w foliowych workach. Powstała w takim worku wilgoć powoduje przekształcenie się azotanów w rakotwórcze nitrozoaminy. Rolnicy pakują swoje towary w skrzynki. Nie ma znaczenia czy drewniane czy plastikowe. W skrzynce warzywo "oddycha".
Małe zieleniaki, nawet te wielkomiejskie, mają swoich dostawców i w obawie przed utratą klientów nie sprowadzą byle czego. Przy ogromnej miejskiej konkurencji dla nich to być albo nie być.
Nie jestem naiwna. Nie wierzę że sprzedawane w maju rzodkiewki czy sałata są wolne od azotanów. Nawet u moich zaufanych sprzedawców z targu. Dni są krótkie. Słońca mało. Sypią bo inaczej plon będzie lichy, a na liche warzywo nie ma amatora. Ile sypią? Nie wiem.
Warto jednak wiedzieć że azotany są związkami rozpuszczalnymi w wodzie i kumulującymi się w skórce i tuż pod nią. Ta wiedza jest bardzo istotna i bardzo cenna bo sprawia że nie będziesz musiała odwracać głowy przechodząc obok zieleniaka, a na widok mizerii język nie ucieknie Ci do pewnej części ciała.



Do czego potrzebna nam ta wiedzą?
Azotany gromadzą się w skórce i tuż pod skórką:
* każde warzywo dokładnie wyszoruj i obierz ze skóry. Ogórka, młodą włoszczyznę czy pomidora.

Azotany to związki rozpuszczalne w wodzie:
* sałatę, nać, szczypior czy inne zielone warzywo wymocz przynajmniej 15 minut w zimnej wodzie.  Rzodkiewkę najpierw dokładnie umyj, potem wymocz.

Uczulenia dostałam 2 lata temu. Odkąd zgłębiłam wiedzę o azotanach i stosuję się do tych zasad nic mi nie jest, a na chemię jestem wyjątkowo wrażliwa.
Warto stosować te zasady nawet w sezonie jeśli mamy pochmurne lato. 

Ze swojego doświadczenia radzę:
* kupuj warzywa małe i mizerne. Zbyt duże i dorodne to większe ryzyko zwiększonej ilości azotanów.
* wracaj uwagę na liście rzodkiewki. Jeśli są żółte to rzodkiewka jest przenawożona. Liście powinny być idealnie zielone.
* kupuj ogórki małe gruntowe. Unikaj tych dużych, szklarniowych. 


Szybkie penne z marynowaną wołowiną i pomidorami!

$
0
0





Danie z cyklu "zrób i odgrzej, a będzie smakowało jeszcze lepiej". Szybkie penne z marynowaną wołowiną i pomidorami. Idealne na weekend, oraz wtedy kiedy jesteśmy zabiegani i idealnym obiadem jest coś co można po prostu wyciągnąć z lodówki i podgrzać. 
Sekretem tej potrawy jest marynowana wołowina która dzięki użytym przyprawom smakuje wybornie.
Aby wystarczająco zamarynować mięso potrzebujemy 2-3 godzin, jednakże jeśli zamarynujecie je na noc i zrobicie następnego dnia, będzie jeszcze lepsze. Sos lubi odgrzewanie, więc można go zrobić na dwa dni. Jestem przekonana, że tego drugiego będzie Was smakował bardziej.
Danie które bardzo lubią moje dzieci. Idealne do zapiekania. Wystarczy przełożyć do naczynia,  posypać parmezanem i zapiec 10 minut w temperaturze 180 stopni.
Koniecznie wypróbujcie ;)

 Kaloryczność:
Porcja dla jednej osoby ma ok. 400 kcal

Składniki na obiad dla 4 osób:
* łyżka klarowanego masła
* 500 gramów wołowiny
* 800 gramów pokrojonych pomidorów bez skóry i pestek (lub dwie puszki pomidorów krojonych bez skóry)
* łyżka curry
* łyżka słodkiej papryki
* łyżeczka suszonej cebuli
* pół łyżeczki suszonego czosnku
* płaska łyżeczka imbiru
* płaska łyżeczka soli
* łyżka mąki orkiszowej
* 300 gramów makaronu orkiszowego penne

1. Wołowiną mielimy na małym sitku. Przyprawy mieszamy, posypujemy mięso, mieszamy, wstawiamy do lodówki na 2-3 godziny.
2. Na klarowanym maśle podsmażamy mięso, dodajemy mąkę orkiszową i pomidory, dokładnie mieszamy, przykrywamy pokrywką, dusimy około 15 minut. Jeśli sos jest za gęsty dolewamy wody. 


3. Makaron gotujemy al dente. Mieszamy z sosem. 


10 powodów dla których sezon na szparagi warto wykorzystać ile się da! Dziś wszystko co powinniście wiedzieć o szparagach zanim przejdziecie obok nich obojętnie!

$
0
0

Szparagi! Albo się je kocha, albo nienawidzi. Sezon na nie właśnie się zaczął, a ponieważ mają tak dużo wartości odżywczych, nie mogę o nich nie napisać.
Są dość specyficzne w smaku ponieważ, jakby to ująć, smakują mało konkretnie. Do tego są drogie więc wiele osób po spróbowaniu dochodzi do wniosku że skoro smak nie zwala z nóg, to szkoda na nie kasy. 
Dziś chcę Was przekonać że sezon szparagowy, tak jak i truskawkowy, powinniśmy wykorzystać maksymalnie, właśnie z uwagi na wartości odżywcze.





W sklepach mamy szparagi białe i zielone.
Są jeszcze fioletowe ale u nas w zasadzie ciężkie do dostania więc pominę je w opisie.







Osobiście wolę szparagi zielone. Są zdecydowanie bardziej wyraziste w smaku niż białe i co ważne, nie mają tzw. łyka czyli włókien, które mi osobiście odbierają apetyt. Można się ich oczywiście pozbyć, ale wtedy trzeba szparagi konkretnie obrać, w efekcie czego połowa tego co za nie zapłaciliśmy, zwyczajnie ląduje w śmietniku. Nie wspominając już o pokaźnej redukcji wartości odżywczych. Białe szparagi przegrywają chociażby z ekonomicznego punktu widzenia.
Zielonych szparagów nie obieramy, więc jemy 100 % tego za co zapłaciliśmy, no i dodatkowo oszczędność czasu.

Skąd różnica w kolorze?

Białe rosną pod ziemią, zielone na powierzchni dzięki czemu w procesie fotosyntezy nabierają zielonej barwy. To sprawia że mają także więcej wartości odżywczych. Chociażby nazywanego żywą krwią roślin i silnie oczyszczającego chlorofilu.  



Za co warto kochać szparagi?
Oto 10 powodów!

1)  chlorofil (tylko w zielonych) który:
  • oczyszcza organizm z toksyn,
  • sprzyja produkcji czerwonych krwinek, zapewniając optymalne dotlenienie, 
  • neutralizuje wolne rodniki, 
  • oczyszcza przewód pokarmowy z niestrawionych resztek i poprawia perystaltykę jelit,
  • pozytywnie wpływa na funkcjonowanie serca i neutralizuje kwasy w mięśniach,  
  • działa przeciwzapalne, przeciwwirusowo, przeciwbakteryjnie,
  • oczyszcza, poprawiając obraz krwi, 
  • reguluje poziom cukru we krwi, 
  • wzmacnia naczynia, także limfatyczne, leczy żylaki, 

2) asparaginę która: 
  • działa moczopędnie i oczyszczająco (polecana osobom z zaburzeniami pracy nerek i układu moczowego),
  • pobudza organizm do wytwarzania insuliny i glukagonu (cukrzycy zapamiętać!!!),
  • poprawia gospodarkę wapniową zwiększając napływ wapnia do neuronów,
  • poprawia samopoczucie, pamięć i koncentrację (preparaty na bazie kwasu asparaginowego stosowane są do leczenia zaburzeń intelektualnych i depresji, także u dzieci). 

3) Błonnik który :
  • zmniejsza wchłanianie węglowodanów (pożywienie bogate w błonnik ma utrudniony kontakt z enzymami trawiennymi i powierzchnią resorpcyjną jelita przez co obniżone jest wykorzystanie energii) zapobiegając gwałtownym skokom poziomu glukozy we krwi (reguluje metabolizm glukozy),
  • wypełnia jelita, zwiększa perystaltykę i usuwa z nich niestrawione resztki pokarmów, co zapobiega nowotworom jelita grubego, stanom zapalnym jelit, hemoroidom i żylakom podudzia,
  • stanowi podłoże do rozwoju bakterii acidofilnych (powoduje rozwój pałeczek kwasu mlekowego, które wypierają bakterie gnilne zapobiegając przerostowi patogenów).
  • obniża poziom cholesterolu zapobiegając miażdżycy (wiąże cholesterol w wyniku czego jest on wydalany),
  • zmniejsza ilość lipidów i triglicerydów we krwi (są wiązane i wydalane).
  • działa odtruwająco ponieważ posiada zdolność wiązania substancji toksycznych i jonów metali ciężkich,

4) Witaminy z grupy B kluczowe dla sprawnego funkcjonowania układu nerwowego, sercowo - naczyniowego i ogólnie całego organizmu.
Np. (niektóre w telegraficznym skrócie):
  • B1 - wspomaga pracę układu sercowo - naczyniowego,
  • B2 - odpowiada za kondycję skóry, włosów i paznokci,
  • B3 - kluczowa w syntezie hormonów (estrogenu, progesteronu, testosteronu, tyroksyny, kortyzolu, insuliny),
  • B4 - reguluje gospodarkę lipidową,
  • B5 - reguluje gospodarkę energetyczną i wzmacnia układ odpornościowy,
  • B6 - niezbędna do produkcji hemoglobiny. Poprawia pracę mózgu, mięśni, układu odpornościowego. 
  • B7 - leczy zmiany skórne, zapobiega łysieniu. 
  • B8 - kluczowa dla sprawnego funkcjonowania mózgu. Wspomaga pamięć i koncentrację. 
  • B9 - wspomaga pracę układu krwionośnego i nerwowego. 

5) Działające przeciwnowotworowo silne antyoksydanty, witaminę C (najwięcej znajdziemy w główce) i witaminę E.

6) Żelazo którego wchłanialność poprawia obecność witaminy C (patrz punkt 5).

7) Wapń  - kluczowy jeśli chodzi o mocne kości, zęby i prawidłową krzepliwość krwi.

8) Potas - kluczowy w gospodarce wodno - elektrolitowej oraz do prawidłowej pracy mięśni, mózgu i całego układu nerwowego. Uwaga cukrzycy! Potas pobudza organizm do wydzielania insuliny.

9) Glutation - rodzaj białka składającego się z trzech aminokwasów posiadających zdolność wiązania toksyn. Cysteiny, kwasu glutaminowego i glicyny. Glutation działa przeciwnowotworowo, zapobiega mutacji genów i wspomaga proces regeneracji wątroby.

10) Inulina - naturalny prebiotyk. Stymuluje wzrost bakterii acidofilnych. Genialnie działa na układ pokarmowy.

Szparagi do warzywo o genialnie skumulowanych wartościach odżywczych. Do dodatkowo ma tylko 15 kcal w 100 gramach i aż w 95% składa się z wody.
Smakosze szparagów do których i ja się zaliczam mogą jeść szparagi bez niczego. Gotowane na parze lub w wodzie. Niezdecydowani potrzebują podkręcenia i już w środę zaproponuję Wam szparagi które zasmakują każdemu.W wersji na uroczysty obiad, taki na ugoszczenie teściowej.

Kurczak ze szparagami i pietruszką w sosie kokosowym!

$
0
0























Danie które sprawdzi się na absolutnie każdej uroczystej okazji. Pierwszokomunijnym obiedzie Twojego dziecka, urodzinach męża, czy romantycznej kolacji we dwoje. Kurczak ze szparagami i pietruszką w sosie kokosowym. Pyszne, niebanalne, zaskakujące w smaku.
Duszony w mleku kokosowym kurczak staje się kruchy i delikatny.Charakteru dodają mu użyte do marynaty przyprawy i warzywne dodatki. Szparagi i słodki korzeń pietruszki.
Wszystkie składniki doskonale się ze sobą komponują, tworząc ciekawą całość.
Polecam ;)


Kaloryczność:
Jedna pałka z kurczaka z łyżką sosu ma ok. 100 kcal



Składniki na obiad dla 4 osób:
* 10 pałek z kurczaka
* łyżeczka suszonego czosnku
* opakowanie ziół prowansalskich
* płaska łyżeczka soli
* łyżka klarowanego masła 
* 400 ml mleka kokosowego
* pęczek zielonych szparagów
* jeden dorodny korzeń pietruszki 

1. Czosnek, sól i zioła prowansalskie mieszamy w naczyniu. Pałki z kurczaka umieszczamy w plastikowym pojemniku, wsypujemy przyprawy, zamykamy pokrywę pojemnika i kilkukrotnie potrząsamy, aby kurczak dokładnie obtoczył się w przyprawach. Wstawiamy do lodówki na 12 godzin. 
2. Pietruszkę kroimy w skośne pasy. Na klarowanym maśle podsmażamy kurczaka, dodajemy pokrojoną w kawałki pietruszkę i zalewamy mlekiem kokosowym. Dusimy pod przykryciem ok. 30 minut.



3. Szparagi kroimy w kawałki. Dodajemy do kurczaka. Dusimy ok. 10 minut. 
Sos można zagęścić ale moim zdaniem nie ma takiej potrzeby.

Viewing all 175 articles
Browse latest View live